Transport rodzin pszczelich na pożytki (część 3)

Przygotowanie rodzin pszczelich do transportu
Przygotowanie rodzin pszczelich do transportu

Prowadzenie pasieki wędrownej wbrew pozorom nie jest bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem i niewiele się różni od kierowania pasieką stacjonarną. W jednym i drugim przypadku najważniejszą pracę wykonują pszczoły, a pszczelarz się nimi tylko opiekuje, i bynajmniej nie robi tego za darmo. Opieka nad pasieką stacjonarną może być nawet trudniejsza, jeżeli korzysta ona z niewielu słabych pożytków. Uzyskanie w takich warunkach zadowalających zbiorów miodu jest nie lada sztuką i udaje się tylko najlepszym pszczelarzom. Do tego dochodzi zwalczanie rabunków oraz nastroju rojowego, będącego największą plagą okresów bezpożytkowych, jak i zapewnienie pszczołom zapasów wystarczających nie tylko na przeżycie, ale i na rozwój. Jeżeli pszczoły mają do dyspozycji obfite pożytki przez cały sezon, do obowiązków pszczelarza należy przygotowanie miejsca w ulach na gromadzenie miodu i jego regularne odbieranie. Jest to zajęcie nie tylko bardziej opłacalne, ale i przyjemniejsze od karmienia pszczół w środku lata i ścigania zbiegłych rojów, dlatego pszczelarzowi powinno zależeć przede wszystkim na zapewnieniu obfitej bazy pożytkowej. Jeżeli dobre pożytki nie występują w zasięgu lotu pszczół, należy je wyszukać, przygotować rodziny do ich wykorzystania i zorganizować bezpieczny transport.

Przewóz silnych rodzin na pożytek nie jest niczym wyjątkowym. To normalny transport „towaru”, może bardziej delikatnego niż kartofle, ale mniej niebezpiecznego niż cysterna z gazem lub kwasem solnym, których przecież tysiące jeździ każdego dnia po ulicach polskich miast. Zresztą demonizowanie zagrożeń wynikających z obecności pszczół na świecie jest specjalnością żądnej sensacji prasy i ludzi nie mających żadnego pojęcia o pszczelarstwie. Pszczelarza bardziej interesuje bezpieczeństwo przewożonych pszczół, niż ludzi mijanych na trasie przewozu pasieki, którym nic stać się nie może jeżeli są przestrzegane przepisy ruchu drogowego. Zagrożenia, na które pszczoły są narażone w podróży to uduszenie i przegrzanie (zaparzenie) przy zbyt dużej ciasnocie w ulach i niedostatecznej wentylacji, zagniecenie pszczół przez obsuwające się ramki oraz wyłamywanie się wypełnionych miodem plastrów, zwłaszcza gdy w ulu panuje wysoka temperatura. Jeżeli rodziny zostały właściwie przygotowane do transportu, żadne z wymienionych zagrożeń nie będzie miało miejsca.
W dniu, w którym pszczoły mają być wywiezione, ewentualnie 1 ÷ 2 dni wcześniej, z gniazd i nadstawek należy usunąć ciężkie plastry z zapasami, zwłaszcza plastry jasne, nieczerwione. Plastry takie w czasie załadunku i transportu byłyby narażone na wyłamanie, do tego niepotrzebnie będą zwiększać masę przewożonych uli. Gniazda należy poszerzyć przez dodanie korpusów lub nadstawek, wypełnionych pustymi plastrami przeznaczonymi na miód. Ta wolna przestrzeń poprawi wentylację w czasie przewozu, a po ustawieniu rodzin na pożytku zapewni miejsce na składanie nektaru. Jeżeli jest obawa, że pszczołom mimo to będzie za ciasno, należy na czas transportu dostawić dodatkowy pusty korpus (w ulach Wielkopolskich może to być półnadstawka), do którego przejdzie nadmiar pszczół. Ule, w których wentylacja ma przebiegać przez osiatkowaną ramę zajmującą miejsce powałki, można przejrzeć, odebrać z nich miód i poszerzyć gniazda tuż przed ich przewozem, przy okazji instalując wspomnianą ramę. Wykonanie tych czynności parę dni wcześniej z myślą, że pszczoły się uspokoją i dzięki temu wędrówkę zniosą lepiej, nie ma żadnego znaczenia. Dla pszczół transport zawsze jest dużym stresem, bez względu na to, co w pasiece było robione wcześniej. Natomiast wykonanie wszystkich prac przy okazji jednego przeglądu sprawia, że przygotowanie rodzin do wędrówki zajmie mniej czasu.
Wylotki zamyka się wieczorem, po ustaniu lotu pszczół, lub wczesnym rankiem, nim jeszcze zaczną latać, najlepiej tuż przed załadunkiem uli na środek transportu. Pszczoły najczęściej przewozi się w nocy lub wcześnie rano, ponieważ wysoka temperatura w upalny dzień może pszczołom zaszkodzić, mimo poszerzenia gniazd i zapewnienia dobrej wentylacji. Należy pamiętać, że w rodzinach przewożonych są wszystkie pszczoły, podczas gdy w ulu stojącym na pasieczysku część pszczół lotnych znajduje się w polu, do tego w czasie upałów wnętrze ula jest aktywnie wentylowane również z zewnątrz.
Największe zagrożenie wynikające z niedostatecznej wentylacji polega nie na uduszeniu się pszczół na skutek braku tlenu i zbyt dużego stężenia dwutlenku węgla, lecz na przegrzaniu rodziny. Ciepło wydzielane przez pszczoły i czerw nie ma którędy uchodzić i temperatura w ulu wzrasta. Produktem oddychania jest również para wodna, wzrasta więc wilgotność powietrza ulowego, co sprawia, że wysoka temperatura jest jeszcze bardziej odczuwalna. Ponieważ jednym ze stosowanych przez pszczoły sposobów obniżania temperatury w ulu jest odparowywanie wody, zaczynają one wydalać z wola na zewnątrz nektar i miód. Oczywiście w zamkniętym ulu, w atmosferze przesyconej parą wodną, nektar nie będzie parował. Nektar oblepia pszczoły, zatyka przetchlinki i pszczoły się duszą. Sytuacja taka nazywana jest zaparzeniem się pszczół. W skrajnych przypadkach większość pszczół ginie z uduszenia i gorąca, ginie również czerw, mogą nawet zacząć się topić plastry. Obecność dużej ilości czerwia, a także niezasklepionego, rzadkiego nakropu wzmaga wzrost wilgotności i temperatury. Często może się do tego przyczynić pszczelarz, opryskując wodą plastry i pszczoły przed zamknięciem ula, a nawet wstawiając do gniazda i nadstawek plastry wypełnione wodą. Jest to postępowanie błędne, ponieważ woda parując odbiera ciepło, ale powstała w ten sposób para musi się ulotnić (wraz z tym pobranym ciepłem). W zamkniętym pomieszczeniu ten sposób „chłodzenia” powoduje kumulowanie się ciepła i pary wodnej, w wyniku czego wnętrze ula zamienia się w fińską saunę. Warunki w ulu będą więc w czasie transportu tym lepsze, im bardziej jest w nim sucho.
Ule na środku transportu należy ustawić tak, by ramki były skierowane równolegle do kierunku jazdy. Uchroni to je przed kołysaniem się lub nawet przemieszczaniem podczas ostrego hamowania. Sam załadunek przeprowadzić trzeba ostrożnie, by żaden ul nie upadł i nie otworzył się lub rozpadł, co zdarza się przy ładowaniu uli wielokorpusowych. Złożenie takiego ula, zwłaszcza po ciemku, i zebranie rozpierzchniętych pszczół jest bardzo trudne i kończy się ich gnieceniem i wieloma użądleniami. Jeżeli jest to możliwe, korpusy spina się taśmami lub klamrami, co zapobiegnie ich rozsuwaniu się. Po załadowaniu zaś ule mocuje się do środka transportu taśmami lub linami, Niektórzy pszczelarze zalecają załadunek i rozładunek uli przy włączonym silniku, co ma uspokajać pszczoły i zmniejszać ich agresywność. W rzeczywistości hałas silnika samochodowego (lub jeszcze lepiej ciągnikowego) sprawia, że brzęku pszczół nie słyszą ludzie ładujący ule, dzięki czemu nie opędzają się od pszczół, nie wpadają w panikę i praca przebiega sprawnie. Po przywiezieniu pszczół na miejsce wylotki otwiera się jak najszybciej, ale dopiero po rozstawieniu wszystkich uli na plantacji. Jeżeli pszczoły z któregoś ula nie wylatują, należy sprawdzić, co jest tego przyczyną. Być może wylotek nie jest drożny, ale też pszczoły mogły ulec zaparzeniu w czasie transportu. Jeżeli tylko część pszczół zginęła, trzeba osłabionej rodzinie zmniejszyć gniazdo, a martwe pszczoły zakopać. Taka rodzina nie przyniesie miodu i można ją zabrać z powrotem do domu, by ją tam ratować. Z drugiej jednak strony na pożytku będzie miała stały dopływ pokarmu, dzięki czemu będzie mogła się samodzielnie odbudować. Jeżeli nie ma pewności, czy takie zaparzenie przeżyła matka, należy po paru dniach sprawdzić jej obecność.
By pszczoły najpełniej wykorzystały pożytek, przywozi się je na początku kwitnienia roślin. Jest to dzień, w którym pojawi się około 10 % kwiatów w porównaniu z ich liczbą w pełni kwitnienia. Można oczywiście pszczoły przywieźć wcześniej ale mogą one głodować przed rozpoczęciem planowanego pożytku i trzeba je będzie karmić. Jeśli ma się to wiązać z koniecznością dalekich dojazdów, lepiej karmić je przed wywiezieniem, blisko domu. Niektóre podręczniki pszczelarskie ostrzegają przed zbyt wczesnym przywożeniem pasieki na pożytek, ponieważ pszczoły mogą zacząć oblatywać inne, wcześniej zakwitające rośliny. Pszczoły charakteryzuje wierność kwiatowa, polegająca na odwiedzaniu kwiatów wcześniej poznanego gatunku, mimo pojawienia się równolegle drugiego pożytku. Wtedy nie zainteresują się one pożytkiem, z którego według zamierzeń pszczelarza powinny zbierać nektar, lecz będą pracować na tych „niewłaściwych”, wcześniejszych kwiatach aż do ich przekwitnięcia. Sytuacja taka zdarza się jednak rzadko, częściej pożytków brakuje niż jest ich za dużo, a problemem może stać się wtedy, gdy pasieka została wywieziona w celu uzyskania określonej odmiany miodu. Na „zmuszeniu” pszczół do oblatywania określonych roślin może też zależeć pszczelarzowi, gdy pasieka jest wykorzystywana do komercyjnego zapylania, szczególnie gdy zapylane mają być sady. Jeżeli pszczoły zostaną przywiezione przed zakwitnięciem drzew owocowych, mogą „zasmakować” w innych roślinach, na przykład w kwitnącym o tej samej porze mniszku lub rzepaku.
W wyborze w właściwego terminu wywiezienia pszczół na pożytek pomaga znajomość dat zakwitania roślin w danej okolicy, do czego potrzebna jest pewna wiedza z zakresu botaniki oraz doświadczenie. Niestety, doświadczenie w pszczelarstwie zdobywa się latami, ale wiedzę o terminach kwitnienia roślin można zdobyć z literatury pszczelarskiej i atlasów botanicznych. Warto też wiedzieć, że przyroda trzyma się dość ścisłych reguł i pewne zjawiska przyrodnicze co roku regularnie się powtarzają. Tak jest między innymi z kwitnieniem roślin. Otóż zaobserwowano, że jeżeli dana roślina zakwita w jednym roku na przykład 10 dni po innym, kwitnącym wcześniej gatunku, to w następnym roku ta „odległość” będzie taka sama i wyniesie znów 10 dni. Terminy kwitnięcia mogą być różne, gdyż są uzależnione od daty rozpoczęcia okresu wegetacyjnego, która w poszczególne lata może przesunąć się nawet o kilka tygodni. Jednak czas zakwitania po sobie określonych gatunków co roku jest taki sam. Taką „modelową” rośliną, której termin zakwitnięcia bierze się pod uwagę przy planowaniu terminów kwitnienia kolejnych roślin, jest podbiał pospolity. Znając termin zakwitnięcia podbiału można z dużym prawdopodobieństwem zaplanować daty zakwitania wszystkich roślin pożytkowych w sezonie, od wierzb aż po wrzosy.
Znacznie trudniejsze jest prognozowanie pożytków spadziowych. Tutaj nie ma żadnego punktu odniesienia, a spadź może w jednym roku się pojawić w maju, a w następnym dopiero we wrześniu. Poza tym dobrze zapowiadający się pożytek może być przerwany przez ulewny deszcz i drugi raz w danym roku może nie wystąpić. Niemniej na terenach „spadziowych” (Świętokrzyskie, Podkarpacie) spadź występuje praktycznie co roku i doświadczeni pszczelarze wywożą swoje pasieki na ten pożytek wiedząc, że wcześniej czy później spadzi się doczekają. By jednak pasieka nie stała „na darmo” w terenie bezpożytkowym, pojawienie się spadzi należy obserwować. Najlepiej robią to pszczoły, dlatego idealnym wskaźnikiem wystąpienia pożytku jest rodzina kontrolna ustawiona na wadze. Gwałtowny przybytek świadczy o rozpoczęciu spadziowania, ale na regularne ważenie ula kontrolnego mogą sobie pozwolić tylko pszczelarze mieszkający na terenie występowania pożytku spadziowego. Pszczelarze – wędrowcy z dalszych terenów muszą mieć inne źródła informacji. Mogą być nimi znajomi mieszkańcy terenów, gdzie spadź może się pojawiać, ale można też skorzystać z najnowszych wynalazków technicznych.
Najnowocześniejszym urządzeniem służącym do informowania o wystąpieniu pożytku jest elektroniczna waga ulowa, przekazująca informacje o przybytkach (albo ubytkach) wagowych w rodzinie kontrolnej za pomocą sygnału SMS. Urządzenie takie zostało opisane w „Przeglądzie Pszczelarskim” nr 2 z 2006 roku. Pszczelarz nie musi codziennie ważyć własnoręcznie ula kontrolnego, lecz otrzymuje gotowe, przetworzone przez obsługujący wagę mikrokomputer dane, dotyczące aktualnej masy ula, temperatury otoczenia, wilgotności powietrza (opady) i stanie baterii, zasilającej urządzenie. Waga taka jest dosyć droga (aktualna cena około 4 tys. zł), można mieć jednak nadzieję, że w niedługim czasie będzie ją można kupić taniej. Oczywiście taką wagę można zainstalować tylko w miejscu, gdzie będzie ona zabezpieczona przed kradzieżą.
Planując wywóz pasieki na pożytek należy wziąć pod uwagę jego wydajność. Od niej oraz od powierzchni zajmowanej przez kwitnące rośliny będzie zależała liczba wywiezionych uli. Jest to dosyć trudne do określenia, ponieważ w podręcznikach pszczelarskich nie podaje się, ile rodzin należy postawić na 1 hektarze, by pszczoły zaspokoiły własne potrzeby bytowe i oprócz tego odłożyły dużo miodu w nadstawkach. Ilości pni na hektar, podawane w różnych tabelkach, wynikają z potrzeb dobrego zapylenia roślin uprawnych, które nie zawsze idą w parze z ich wydajnością miodową. Wydajność miodowa wszystkich roślin pożytkowych występujących w Polsce jest dosyć dokładnie zbadana i dostępna w wielu publikacjach. Jeśli zaś chodzi o zapotrzebowanie rodzin na miód, to trzeba wiedzieć , że dla silnej rodziny wynosi ono w maju i lipcu po około 15 kg, a w czerwcu 20 kg. Korzystając z tych danych wyliczono, że na jednym hektarze rzepaku nie ma sensu ustawiać więcej niż 2 ÷ 3 rodziny, na gryce 2 ÷ 4, a na wrzosach tylko dwie.
Pasieka powinna stać jak najbliżej kwitnącej plantacji, a najlepiej w jej środku. Szczególnie ważne jest to wiosną, gdy niskie temperatury mogą ograniczać loty pszczół oraz powodować ich ginięcie. Dlatego pożytkiem, na który pszczoły powinny „chodzić na piechotę” jest rzepak. Zaobserwowano, że rodziny ustawione tuż przy plantacji rzepaku zbierają 3 razy więcej miodu niż te, które były oddalone o 700 ÷ 900 m. Ale na innych pożytkach odległość też ma duży wpływ na produkcję. Szacuje się, że pożytek oddalony o 1,5 km od pasieki jest nieproduktywny, ponieważ pszczoły muszą na pokonanie tej odległości zużyć więcej pokarmu, niż same przyniosą.
Ule na pożytku ustawia się w grupach, których liczebność zależy od powierzchni pola znajdującego się w zasięgu pszczół (po uprzednim określeniu wydajności miodowej). Na uprawach polowych, na przykład na gryce, będą to grupy liczące po kilka ÷ kilkanaście pni, na wrzosowisku po 30 ÷ 60 rodzin, zależnie od jego zwartości. Jeżeli pożytek stanowi aleja lipowa lub akacjowa, ule ustawia się wzdłuż niej po 15 ÷ 30, w odstępach co około 500 ÷ 1000 m.
Ważnym zagadnieniem jest bezpieczeństwo związane z wywozem pasieki. Przede wszystkim pasiekę należy ustawić tak by pszczoły nie przeszkadzały ludziom i zwierzętom gospodarskim, by nie dochodziło do pożądleń. Jednak niebezpieczeństwa stwarzane przez pasiekę to kropla w morzu niebezpieczeństw czyhających na pszczoły. Największym zagrożeniem jest kradzież. Można się przed nią ustrzec, ustawiając ule na terenie dozorowanym lub samemu jej pilnując. Jedno i drugie nie zawsze jest możliwe, dlatego niektórzy pszczelarze zabezpieczają się przed kradzieżą znakując wszystkie elementy swoich uli i ich wyposażenia (łącznie z ramkami) określonym symbolem, na przykład inicjałami imienia i nazwiska, kodem pocztowym czy oznaczeniem powiatu. W przypadku prób drobnych kradzieży lub dewastacji pasieki dobre efekty daje umieszczenie w miejscowości, w której jest pasieka (na przykład przy urzędzie gminy) ogłoszenia, obiecującego wysoką nagrodę za wskazanie sprawcy szkód.
Dużym problemem są zatrucia pszczół chemicznymi środkami ochrony roślin. Pszczelarz prowadzący pasiekę stacjonarną z reguły dobrze zna okoliczne uprawy i jest w stanie przewidzieć stosowanie oprysków, ułatwią to również osobiste kontakty z sadownikami i rolnikami. O zagrożeniu chemicznym mogą się też nawzajem ostrzegać pszczelarze. Natomiast na obcym terenie pasieka jest zdana na łaskę i niełaskę miejscowych plantatorów, dlatego przed wywiezieniem pszczół warto się zorientować, jakie zagrożenia z tego kierunku mogą czyhać na pszczoły. Niebezpieczeństwa wynikające ze stosowania środków chemicznych, zapobieganie im i likwidacja ewentualnych szkód to bardzo szeroki temat, który będzie omówiony w oddzielnym artykule.
Pasieki nie należy ustawiać blisko ruchliwych dróg i autostrad, zwłaszcza gdy pszczoły musiałyby ją przekraczać, lecąc na pożytek. Będzie wtedy ginąć dużo pszczół lotnych, rozbijanych przez pędzące samochody. Uli nie należy ustawiać w miejscach narażonych na porywiste wiatry. Ustawienie poidła w pasiece wędrownej, korzystającej z obfitego pożytku nie jest konieczne, pszczoły bowiem przynoszą dużo wody do uli wraz z nektarem.
Pasieka wywożona na odległość większą niż 50 km, powinna posiadać świadectwo zdrowia, wystawione przez Powiatowego Lekarza Weterynarii. Przed przewiezieniem na nowe miejsce należy poinformować o tym Powiatowego Lekarza Weterynarii w powiecie, do którego pszczoły mają być przywiezione. Jeżeli pasieka na nowym stanowisku przebywa dłużej niż 10 dni, przed kolejną wędrówką należy uzyskać kolejne świadectwo zdrowia, również wtedy, gdy będzie to powrót w miejsce jej stałego pobytu. Każde świadectwo jest wystawiane przez lekarza z powiatu, w którym pasieka aktualnie przebywa.
Prowadzenie pasieki wędrownej wbrew pozorom nie jest bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem i niewiele się różni od kierowania pasieką stacjonarną. W jednym i drugim przypadku najważniejszą pracę wykonują pszczoły, a pszczelarz się nimi tylko opiekuje, i bynajmniej nie robi tego za darmo. Opieka nad pasieką stacjonarną może być nawet trudniejsza, jeżeli korzysta ona z niewielu słabych pożytków. Uzyskanie w takich warunkach zadowalających zbiorów miodu jest nie lada sztuką i udaje się tylko najlepszym pszczelarzom. Do tego dochodzi zwalczanie rabunków oraz nastroju rojowego, będącego największą plagą okresów bezpożytkowych, jak i zapewnienie pszczołom zapasów wystarczających nie tylko na przeżycie, ale i na rozwój. Jeżeli pszczoły mają do dyspozycji obfite pożytki przez cały sezon, do obowiązków pszczelarza należy przygotowanie miejsca w ulach na gromadzenie miodu i jego regularne odbieranie. Jest to zajęcie nie tylko bardziej opłacalne, ale i przyjemniejsze od karmienia pszczół w środku lata i ścigania zbiegłych rojów, dlatego pszczelarzowi powinno zależeć przede wszystkim na zapewnieniu obfitej bazy pożytkowej. Jeżeli dobre pożytki nie występują w zasięgu lotu pszczół, należy je wyszukać, przygotować rodziny do ich wykorzystania i zorganizować bezpieczny transport.
Przewóz silnych rodzin na pożytek nie jest niczym wyjątkowym. To normalny transport „towaru”, może bardziej delikatnego niż kartofle, ale mniej niebezpiecznego niż cysterna z gazem lub kwasem solnym, których przecież tysiące jeździ każdego dnia po ulicach polskich miast. Zresztą demonizowanie zagrożeń wynikających z obecności pszczół na świecie jest specjalnością żądnej sensacji prasy i ludzi nie mających żadnego pojęcia o pszczelarstwie. Pszczelarza bardziej interesuje bezpieczeństwo przewożonych pszczół, niż ludzi mijanych na trasie przewozu pasieki, którym nic stać się nie może jeżeli są przestrzegane przepisy ruchu drogowego. Zagrożenia, na które pszczoły są narażone w podróży to uduszenie i przegrzanie (zaparzenie) przy zbyt dużej ciasnocie w ulach i niedostatecznej wentylacji, zagniecenie pszczół przez obsuwające się ramki oraz wyłamywanie się wypełnionych miodem plastrów, zwłaszcza gdy w ulu panuje wysoka temperatura. Jeżeli rodziny zostały właściwie przygotowane do transportu, żadne z wymienionych zagrożeń nie będzie miało miejsca.
W dniu, w którym pszczoły mają być wywiezione, ewentualnie 1 ÷ 2 dni wcześniej, z gniazd i nadstawek należy usunąć ciężkie plastry z zapasami, zwłaszcza plastry jasne, nieczerwione. Plastry takie w czasie załadunku i transportu byłyby narażone na wyłamanie, do tego niepotrzebnie będą zwiększać masę przewożonych uli. Gniazda należy poszerzyć przez dodanie korpusów lub nadstawek, wypełnionych pustymi plastrami przeznaczonymi na miód. Ta wolna przestrzeń poprawi wentylację w czasie przewozu, a po ustawieniu rodzin na pożytku zapewni miejsce na składanie nektaru. Jeżeli jest obawa, że pszczołom mimo to będzie za ciasno, należy na czas transportu dostawić dodatkowy pusty korpus (w ulach Wielkopolskich może to być półnadstawka), do którego przejdzie nadmiar pszczół. Ule, w których wentylacja ma przebiegać przez osiatkowaną ramę zajmującą miejsce powałki, można przejrzeć, odebrać z nich miód i poszerzyć gniazda tuż przed ich przewozem, przy okazji instalując wspomnianą ramę. Wykonanie tych czynności parę dni wcześniej z myślą, że pszczoły się uspokoją i dzięki temu wędrówkę zniosą lepiej, nie ma żadnego znaczenia. Dla pszczół transport zawsze jest dużym stresem, bez względu na to, co w pasiece było robione wcześniej. Natomiast wykonanie wszystkich prac przy okazji jednego przeglądu sprawia, że przygotowanie rodzin do wędrówki zajmie mniej czasu.
Wylotki zamyka się wieczorem, po ustaniu lotu pszczół, lub wczesnym rankiem, nim jeszcze zaczną latać, najlepiej tuż przed załadunkiem uli na środek transportu. Pszczoły najczęściej przewozi się w nocy lub wcześnie rano, ponieważ wysoka temperatura w upalny dzień może pszczołom zaszkodzić, mimo poszerzenia gniazd i zapewnienia dobrej wentylacji. Należy pamiętać, że w rodzinach przewożonych są wszystkie pszczoły, podczas gdy w ulu stojącym na pasieczysku część pszczół lotnych znajduje się w polu, do tego w czasie upałów wnętrze ula jest aktywnie wentylowane również z zewnątrz.
Największe zagrożenie wynikające z niedostatecznej wentylacji polega nie na uduszeniu się pszczół na skutek braku tlenu i zbyt dużego stężenia dwutlenku węgla, lecz na przegrzaniu rodziny. Ciepło wydzielane przez pszczoły i czerw nie ma którędy uchodzić i temperatura w ulu wzrasta. Produktem oddychania jest również para wodna, wzrasta więc wilgotność powietrza ulowego, co sprawia, że wysoka temperatura jest jeszcze bardziej odczuwalna. Ponieważ jednym ze stosowanych przez pszczoły sposobów obniżania temperatury w ulu jest odparowywanie wody, zaczynają one wydalać z wola na zewnątrz nektar i miód. Oczywiście w zamkniętym ulu, w atmosferze przesyconej parą wodną, nektar nie będzie parował. Nektar oblepia pszczoły, zatyka przetchlinki i pszczoły się duszą. Sytuacja taka nazywana jest zaparzeniem się pszczół. W skrajnych przypadkach większość pszczół ginie z uduszenia i gorąca, ginie również czerw, mogą nawet zacząć się topić plastry. Obecność dużej ilości czerwia, a także niezasklepionego, rzadkiego nakropu wzmaga wzrost wilgotności i temperatury. Często może się do tego przyczynić pszczelarz, opryskując wodą plastry i pszczoły przed zamknięciem ula, a nawet wstawiając do gniazda i nadstawek plastry wypełnione wodą. Jest to postępowanie błędne, ponieważ woda parując odbiera ciepło, ale powstała w ten sposób para musi się ulotnić (wraz z tym pobranym ciepłem). W zamkniętym pomieszczeniu ten sposób „chłodzenia” powoduje kumulowanie się ciepła i pary wodnej, w wyniku czego wnętrze ula zamienia się w fińską saunę. Warunki w ulu będą więc w czasie transportu tym lepsze, im bardziej jest w nim sucho.
Ule na środku transportu należy ustawić tak, by ramki były skierowane równolegle do kierunku jazdy. Uchroni to je przed kołysaniem się lub nawet przemieszczaniem podczas ostrego hamowania. Sam załadunek przeprowadzić trzeba ostrożnie, by żaden ul nie upadł i nie otworzył się lub rozpadł, co zdarza się przy ładowaniu uli wielokorpusowych. Złożenie takiego ula, zwłaszcza po ciemku, i zebranie rozpierzchniętych pszczół jest bardzo trudne i kończy się ich gnieceniem i wieloma użądleniami. Jeżeli jest to możliwe, korpusy spina się taśmami lub klamrami, co zapobiegnie ich rozsuwaniu się. Po załadowaniu zaś ule mocuje się do środka transportu taśmami lub linami, Niektórzy pszczelarze zalecają załadunek i rozładunek uli przy włączonym silniku, co ma uspokajać pszczoły i zmniejszać ich agresywność. W rzeczywistości hałas silnika samochodowego (lub jeszcze lepiej ciągnikowego) sprawia, że brzęku pszczół nie słyszą ludzie ładujący ule, dzięki czemu nie opędzają się od pszczół, nie wpadają w panikę i praca przebiega sprawnie. Po przywiezieniu pszczół na miejsce wylotki otwiera się jak najszybciej, ale dopiero po rozstawieniu wszystkich uli na plantacji. Jeżeli pszczoły z któregoś ula nie wylatują, należy sprawdzić, co jest tego przyczyną. Być może wylotek nie jest drożny, ale też pszczoły mogły ulec zaparzeniu w czasie transportu. Jeżeli tylko część pszczół zginęła, trzeba osłabionej rodzinie zmniejszyć gniazdo, a martwe pszczoły zakopać. Taka rodzina nie przyniesie miodu i można ją zabrać z powrotem do domu, by ją tam ratować. Z drugiej jednak strony na pożytku będzie miała stały dopływ pokarmu, dzięki czemu będzie mogła się samodzielnie odbudować. Jeżeli nie ma pewności, czy takie zaparzenie przeżyła matka, należy po paru dniach sprawdzić jej obecność.
By pszczoły najpełniej wykorzystały pożytek, przywozi się je na początku kwitnienia roślin. Jest to dzień, w którym pojawi się około 10 % kwiatów w porównaniu z ich liczbą w pełni kwitnienia. Można oczywiście pszczoły przywieźć wcześniej ale mogą one głodować przed rozpoczęciem planowanego pożytku i trzeba je będzie karmić. Jeśli ma się to wiązać z koniecznością dalekich dojazdów, lepiej karmić je przed wywiezieniem, blisko domu. Niektóre podręczniki pszczelarskie ostrzegają przed zbyt wczesnym przywożeniem pasieki na pożytek, ponieważ pszczoły mogą zacząć oblatywać inne, wcześniej zakwitające rośliny. Pszczoły charakteryzuje wierność kwiatowa, polegająca na odwiedzaniu kwiatów wcześniej poznanego gatunku, mimo pojawienia się równolegle drugiego pożytku. Wtedy nie zainteresują się one pożytkiem, z którego według zamierzeń pszczelarza powinny zbierać nektar, lecz będą pracować na tych „niewłaściwych”, wcześniejszych kwiatach aż do ich przekwitnięcia. Sytuacja taka zdarza się jednak rzadko, częściej pożytków brakuje niż jest ich za dużo, a problemem może stać się wtedy, gdy pasieka została wywieziona w celu uzyskania określonej odmiany miodu. Na „zmuszeniu” pszczół do oblatywania określonych roślin może też zależeć pszczelarzowi, gdy pasieka jest wykorzystywana do komercyjnego zapylania, szczególnie gdy zapylane mają być sady. Jeżeli pszczoły zostaną przywiezione przed zakwitnięciem drzew owocowych, mogą „zasmakować” w innych roślinach, na przykład w kwitnącym o tej samej porze mniszku lub rzepaku.
W wyborze w właściwego terminu wywiezienia pszczół na pożytek pomaga znajomość dat zakwitania roślin w danej okolicy, do czego potrzebna jest pewna wiedza z zakresu botaniki oraz doświadczenie. Niestety, doświadczenie w pszczelarstwie zdobywa się latami, ale wiedzę o terminach kwitnienia roślin można zdobyć z literatury pszczelarskiej i atlasów botanicznych. Warto też wiedzieć, że przyroda trzyma się dość ścisłych reguł i pewne zjawiska przyrodnicze co roku regularnie się powtarzają. Tak jest między innymi z kwitnieniem roślin. Otóż zaobserwowano, że jeżeli dana roślina zakwita w jednym roku na przykład 10 dni po innym, kwitnącym wcześniej gatunku, to w następnym roku ta „odległość” będzie taka sama i wyniesie znów 10 dni. Terminy kwitnięcia mogą być różne, gdyż są uzależnione od daty rozpoczęcia okresu wegetacyjnego, która w poszczególne lata może przesunąć się nawet o kilka tygodni. Jednak czas zakwitania po sobie określonych gatunków co roku jest taki sam. Taką „modelową” rośliną, której termin zakwitnięcia bierze się pod uwagę przy planowaniu terminów kwitnienia kolejnych roślin, jest podbiał pospolity. Znając termin zakwitnięcia podbiału można z dużym prawdopodobieństwem zaplanować daty zakwitania wszystkich roślin pożytkowych w sezonie, od wierzb aż po wrzosy.
Znacznie trudniejsze jest prognozowanie pożytków spadziowych. Tutaj nie ma żadnego punktu odniesienia, a spadź może w jednym roku się pojawić w maju, a w następnym dopiero we wrześniu. Poza tym dobrze zapowiadający się pożytek może być przerwany przez ulewny deszcz i drugi raz w danym roku może nie wystąpić. Niemniej na terenach „spadziowych” (Świętokrzyskie, Podkarpacie) spadź występuje praktycznie co roku i doświadczeni pszczelarze wywożą swoje pasieki na ten pożytek wiedząc, że wcześniej czy później spadzi się doczekają. By jednak pasieka nie stała „na darmo” w terenie bezpożytkowym, pojawienie się spadzi należy obserwować. Najlepiej robią to pszczoły, dlatego idealnym wskaźnikiem wystąpienia pożytku jest rodzina kontrolna ustawiona na wadze. Gwałtowny przybytek świadczy o rozpoczęciu spadziowania, ale na regularne ważenie ula kontrolnego mogą sobie pozwolić tylko pszczelarze mieszkający na terenie występowania pożytku spadziowego. Pszczelarze – wędrowcy z dalszych terenów muszą mieć inne źródła informacji. Mogą być nimi znajomi mieszkańcy terenów, gdzie spadź może się pojawiać, ale można też skorzystać z najnowszych wynalazków technicznych.
Najnowocześniejszym urządzeniem służącym do informowania o wystąpieniu pożytku jest elektroniczna waga ulowa, przekazująca informacje o przybytkach (albo ubytkach) wagowych w rodzinie kontrolnej za pomocą sygnału SMS. Urządzenie takie zostało opisane w „Przeglądzie Pszczelarskim” nr 2 z 2006 roku. Pszczelarz nie musi codziennie ważyć własnoręcznie ula kontrolnego, lecz otrzymuje gotowe, przetworzone przez obsługujący wagę mikrokomputer dane, dotyczące aktualnej masy ula, temperatury otoczenia, wilgotności powietrza (opady) i stanie baterii, zasilającej urządzenie. Waga taka jest dosyć droga (aktualna cena około 4 tys. zł), można mieć jednak nadzieję, że w niedługim czasie będzie ją można kupić taniej. Oczywiście taką wagę można zainstalować tylko w miejscu, gdzie będzie ona zabezpieczona przed kradzieżą.
Planując wywóz pasieki na pożytek należy wziąć pod uwagę jego wydajność. Od niej oraz od powierzchni zajmowanej przez kwitnące rośliny będzie zależała liczba wywiezionych uli. Jest to dosyć trudne do określenia, ponieważ w podręcznikach pszczelarskich nie podaje się, ile rodzin należy postawić na 1 hektarze, by pszczoły zaspokoiły własne potrzeby bytowe i oprócz tego odłożyły dużo miodu w nadstawkach. Ilości pni na hektar, podawane w różnych tabelkach, wynikają z potrzeb dobrego zapylenia roślin uprawnych, które nie zawsze idą w parze z ich wydajnością miodową. Wydajność miodowa wszystkich roślin pożytkowych występujących w Polsce jest dosyć dokładnie zbadana i dostępna w wielu publikacjach. Jeśli zaś chodzi o zapotrzebowanie rodzin na miód, to trzeba wiedzieć , że dla silnej rodziny wynosi ono w maju i lipcu po około 15 kg, a w czerwcu 20 kg. Korzystając z tych danych wyliczono, że na jednym hektarze rzepaku nie ma sensu ustawiać więcej niż 2 ÷ 3 rodziny, na gryce 2 ÷ 4, a na wrzosach tylko dwie.
Pasieka powinna stać jak najbliżej kwitnącej plantacji, a najlepiej w jej środku. Szczególnie ważne jest to wiosną, gdy niskie temperatury mogą ograniczać loty pszczół oraz powodować ich ginięcie. Dlatego pożytkiem, na który pszczoły powinny „chodzić na piechotę” jest rzepak. Zaobserwowano, że rodziny ustawione tuż przy plantacji rzepaku zbierają 3 razy więcej miodu niż te, które były oddalone o 700 ÷ 900 m. Ale na innych pożytkach odległość też ma duży wpływ na produkcję. Szacuje się, że pożytek oddalony o 1,5 km od pasieki jest nieproduktywny, ponieważ pszczoły muszą na pokonanie tej odległości zużyć więcej pokarmu, niż same przyniosą.
Ule na pożytku ustawia się w grupach, których liczebność zależy od powierzchni pola znajdującego się w zasięgu pszczół (po uprzednim określeniu wydajności miodowej). Na uprawach polowych, na przykład na gryce, będą to grupy liczące po kilka ÷ kilkanaście pni, na wrzosowisku po 30 ÷ 60 rodzin, zależnie od jego zwartości. Jeżeli pożytek stanowi aleja lipowa lub akacjowa, ule ustawia się wzdłuż niej po 15 ÷ 30, w odstępach co około 500 ÷ 1000 m.
Ważnym zagadnieniem jest bezpieczeństwo związane z wywozem pasieki. Przede wszystkim pasiekę należy ustawić tak by pszczoły nie przeszkadzały ludziom i zwierzętom gospodarskim, by nie dochodziło do pożądleń. Jednak niebezpieczeństwa stwarzane przez pasiekę to kropla w morzu niebezpieczeństw czyhających na pszczoły. Największym zagrożeniem jest kradzież. Można się przed nią ustrzec, ustawiając ule na terenie dozorowanym lub samemu jej pilnując. Jedno i drugie nie zawsze jest możliwe, dlatego niektórzy pszczelarze zabezpieczają się przed kradzieżą znakując wszystkie elementy swoich uli i ich wyposażenia (łącznie z ramkami) określonym symbolem, na przykład inicjałami imienia i nazwiska, kodem pocztowym czy oznaczeniem powiatu. W przypadku prób drobnych kradzieży lub dewastacji pasieki dobre efekty daje umieszczenie w miejscowości, w której jest pasieka (na przykład przy urzędzie gminy) ogłoszenia, obiecującego wysoką nagrodę za wskazanie sprawcy szkód.
Dużym problemem są zatrucia pszczół chemicznymi środkami ochrony roślin. Pszczelarz prowadzący pasiekę stacjonarną z reguły dobrze zna okoliczne uprawy i jest w stanie przewidzieć stosowanie oprysków, ułatwią to również osobiste kontakty z sadownikami i rolnikami. O zagrożeniu chemicznym mogą się też nawzajem ostrzegać pszczelarze. Natomiast na obcym terenie pasieka jest zdana na łaskę i niełaskę miejscowych plantatorów, dlatego przed wywiezieniem pszczół warto się zorientować, jakie zagrożenia z tego kierunku mogą czyhać na pszczoły. Niebezpieczeństwa wynikające ze stosowania środków chemicznych, zapobieganie im i likwidacja ewentualnych szkód to bardzo szeroki temat, który będzie omówiony w oddzielnym artykule.
Pasieki nie należy ustawiać blisko ruchliwych dróg i autostrad, zwłaszcza gdy pszczoły musiałyby ją przekraczać, lecąc na pożytek. Będzie wtedy ginąć dużo pszczół lotnych, rozbijanych przez pędzące samochody. Uli nie należy ustawiać w miejscach narażonych na porywiste wiatry. Ustawienie poidła w pasiece wędrownej, korzystającej z obfitego pożytku nie jest konieczne, pszczoły bowiem przynoszą dużo wody do uli wraz z nektarem.
Pasieka wywożona na odległość większą niż 50 km, powinna posiadać świadectwo zdrowia, wystawione przez Powiatowego Lekarza Weterynarii. Przed przewiezieniem na nowe miejsce należy poinformować o tym Powiatowego Lekarza Weterynarii w powiecie, do którego pszczoły mają być przywiezione. Jeżeli pasieka na nowym stanowisku przebywa dłużej niż 10 dni, przed kolejną wędrówką należy uzyskać kolejne świadectwo zdrowia, również wtedy, gdy będzie to powrót w miejsce jej stałego pobytu. Każde świadectwo jest wystawiane przez lekarza z powiatu, w którym pasieka aktualnie przebywa.

Autor: Sławomir Trzybiński www.s-pszczola.eu


Źródło: Transport rodzin pszczelich na pożytki (część 3)


Podobne wiadomosci:

  • Transport rodzin pszczelich na pożytki (część 3)
  • Ocena wydajności pożytków dla pasieki wędrownej. Pożytki wiosenne (część 4)
  • Ocena wydajności pożytków dla pasieki wędrownej. Pożytki wiosenne (część 4)
  • Skomentuj:

    You must be logged in to post a comment.

    skanowanie Lublin drukowanie wielki format w lublinie skanowanie lublin skanowanie dokumentów lublin wydruki lublin centrum format lublin wielkoformatowe format skanowanie kolor lublin wydruki lublin wielki format skan