Smak pokonał komercję
Miody, ryby, sery, przetwory owocowe, nalewki, chleby, herbaty – wiejskie produkty, które ucieszyły niejedno wybredne podniebienie.
Nikt nie jest w stanie dokładnie policzyć, ilu gości odwiedziło tegoroczny, piąty już, Festiwal Smaku w Grucznie. 15, 20, a może 40 tysięcy osób? Wiadomo tylko, że brakowało miejsc na parkingach, miejsc na ławach i przy stolikach oraz koszy, a swoje stoiska na polanie przy grucznieńskim młynie ustawiło aż 120 wystawców.
- Nie mnie oceniać, jednak… festiwal był na naprawdę przyzwoitym poziomie. Wytrzymał wszystkie naciski z zewnątrz i nie stał się komercyjną imprezą. Wygrał smak i to się liczy – podsumował Jarosław Pająkowski, komisarz festiwalu. – Większość produktów swoją jakością zadowoliło nawet najbardziej wybrednych smakoszy.
Do takich właśnie produktów należy zaliczyć miody, ciasta, chleby i sery kozie, zwłaszcza łomnickie i te serwowane przez Eugeniusza Mientkiewicza, niezależnego sędziego kulinarnego. Rarytasem były ryby. Wędzony sum otrzymał Grand Prix. Delikatne mięso zachwyciło dziennikarzy i artystów, którzy próbowali suma pierwsi. Po godzinie smakowali go jurorzy profesjonalni i zniesmaczeni orzekli, że ryba nadaje się tylko do kosza. W wysokiej temperaturze sum popsuł się błyskawicznie…
Temperatura nie zaszkodziła cykacie, czyli kandyzowanej marchwi. Jurorzy profesjonalni uznali ją za najlepszy smak (Grand Prix) tego roku.
Znakomite okazały się również nalewki. – Zawsze uczestniczę w turnieju – wyznał nam Jan Mikołajczak. – Teraz wystawiłem pigwówkę – nalewkę z owoców pigwy. Nie zdobyłem nagrody, ale moim znajomym bardzo moje nalewki smakują.
Hitem okazał się turniej kucharzy, którzy musieli przygotować, i to po staropolsku, kapłona. Zwyciężyła reprezentacja restauracji „Remes” z Wielkopolski.
Każda edycja festiwalu ma swoje tajemnice. Tym razem wspominano jednego z wystawców, który przed laty, wykorzystując zdobytą nagrodę, chciał zarobić więcej. Zatrudnił więc wszystkie kobiety we wsi. One przygotowały setki kartaczy, ale zgodnie z własnymi przepisami… Przypomniano sobie tę historyjkę, ponieważ na festiwalu pojawiła się świecka skarbówka. Podobno znalazły się osoby, które nielegalnie podłączyły się pod tę znakomitą imprezę.
Źródło: Smak pokonał komercję