Paranoicy chcą wyceniać naturę
- Nie da się ocenić wartości przyrodniczej terenów parku – mówi Ryszard Modzelewski, dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego. – Jeśli na danej działce jest gniazdo bardzo rzadkiego ptaka, to tego nie da się wycenić. Z kolei jeżeli za zerwanie storczyka grozi mandat w wysokości stu złotych, to chyba powinienem wszystkie storczyki pomnożyć przez sto.
Dyrektorzy parków narodowych mają teraz spory problem. Muszą bowiem wycenić każdy metr kwadratowy ziemi, który jest w ich zarządzie. Do tej pory musieli jedynie wykazać, ile tysięcy hektarów obejmuje park. Nie było jednak potrzeby określania ich wartości.
– Przyroda to dzieło niepowtarzalne i tego się wycenić nie da – denerwuje się Wojciech Dudziuk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Tymczasem wycenione muszą być łąki, lasy, rozlewiska oraz wody, które obejmują parki narodowe. – W naszym przypadku 40 procent to grunty prywatne. Mamy wiedzę, ile kosztuje łąka, nieużytek czy też las liściasty, bo skupujemy takie działki. Możemy jednak mieć problem z wyceną wód. Nie wiemy za bardzo, jak się do tego zabrać – przyznaje Wojciech Dudziuk.
Wartość oceni pracownik albo rzeczoznawca. Ale za pieniądze.
W parkach nad Narwią i Biebrzą wyceną zajmują się pracownicy. Natomiast Białowieski Park Narodowy chce, by zrobił to rzeczoznawca.
– To karkołomne zadanie i my się tego nie podejmiemy – wyjaśnia Zdzisław Szkiruć, dyrektor BPN. – Przygotowujemy zapytania do specjalistycznych firm. Gdy będziemy mieli orientacyjną cenę, wystąpimy do ministra o przydzielenie pieniędzy. Konia z rzędem temu, kto potrafi wycenić wartość rezerwatu ścisłego i jego bioróżnorodność. Ale takie jest polecenie i będziemy się nad tym głowić.
Ministerialne zarządzenie to efekt kontroli NIK dotyczącej gospodarowania gruntami w parkach narodowych. Inspektorzy zarzucili brak w księgach rachunkowych wartości gruntów, którymi trwale zarządzają parki. Jest to niezgodne z ustawą o rachunkowości.
Źródło: Paranoicy chcą wyceniać naturę