Najlepszy miód Festiwalu Smaku
Pszczoła i miód (fot. Dariusz Małanowski PszczeliPark |
Nie trzeba być specjalnie dociekliwym obserwatorem, żeby zauważyć, że miód wraca do łask. Coraz więcej mówi się o jego zbawiennym wpływie na zdrowie. Chociaż półki supermarketów uginają się od różnych odmian i smaków, wielu kręci nosem czytając na etykiecie, że zwykle jest to mieszanka miodów z UE i spoza Unii. Świadomi konsumenci szukają „prawdziwego” miodu. To właśnie dla niego wielu co rok pojawia się na Festiwalu Smaku w Grucznie, by zrobić zapasy, nierzadko na cały rok.
Po prostu świetny
W tym roku, oprócz walorów smakowych, miody uczestniczące w konkursie przebadano także pod względem składu chemicznego. Chodziło między innymi o to, by sprawdzić zawartość „miodu w miodzie”. Za najlepszy uznano lipowy nektarowo-spadziowy z pasieki Franciszka Kurczewskiego. Przez najbliższy rok swój produkt może on firmować logo Festiwalu Smaku w Grucznie wraz z tytułem Miód Roku 2011. Jak podkreśla pszczelarz, jest to przede wszystkim sukces jego pszczół. – Tak naprawdę, nie ma się wielkiego wpływu na jakość i wielkość zbiorów – stwierdza. – Są tacy, którzy przewożą ule w poszukiwaniu dobrych pożytków, ale gdy ma się pasiekę stacjonarną, owady muszą jak najlepiej wykorzystać to, co rośnie w najbliższej okolicy.
Niepewny interes
Pan Franciszek swoją pasiekę ustawił przed laty w Lubocheni. Zaczynał od jednego ula. Dziś ma ich 50. Na poważnie w pszczelarstwo zaangażował się jakieś 20 lat temu. Zbiegło się to mniej więcej z przejściem na emeryturę. – Jeśli chce się mieć efekty, trzeba temu poświęcić sporo czasu – tłumaczy. – Młodym ludziom zwykle go brakuje, dlatego wśród pszczelarzy są prawie wyłącznie starsi panowie.
Inną rzeczą, sprawiającą że trudno o następców, jest niepewny zysk. – W 1980 roku straciłem wszystkie pszczoły – wspomina. – Przez zgnilec, paskudną chorobę. Nie dość, że nic nie zarobiłem, to jeszcze musiałem wydać pieniądze, żeby odbudować pasiekę.
Zwykle jednak pożyteczne hobby pozwala podreperować rodzinny budżet. W tym roku, który w ocenie naszego bohatera nie był najgorszy, z każdego ula uzyskał około 40 kg miodu. Jego rekord to 60 kg w 1993 roku. Wyprodukować to jedno, a sprzedać to drugie. Chociaż z tym ostatnim nie ma większych problemów. – Mamy sporo stałych klientów ze Świeci i okolic, chociaż trafiają się też tacy z Warszawy czy Gdańska – wyjaśnia Jadwiga Kurczewska. – Może nie przyjeżdżają specjalnie po miód, ale gdy są w okolicy, zawsze zaglądają. Niektórzy z nich to ludzie, których mąż poznał na Festiwalu Smaku. Kupili słoik, zasmakował im i teraz nie chcą miodu od nikogo innego.
Na zdrowie
Specjalnością pana Franciszka, powoli zyskującą uznanie klientów, jest miód z pierzgą, czyli pyłkiem kwiatowym zmieszanym z wydzieliną gruczołów ślinowych pszczoły. Szczególnie polecany jest on w leczeniu stanów chorobowych jelit, anemii, nadciśnieniu, stanach wyczerpania oraz chorobach układu nerwowego.
Źródło: Najlepszy miód Festiwalu Smaku