Ekologiczna równowaga
Jakiś czas myślę intensywnie nad zagadnieniami związanymi ze środowiskiem naturalnym, jego ochroną i przywracaniem równowagi…
Anomalie pogodowe, które nas dotknęły w tym roku- ostra zima, burze lodowe, powodzie, gwałtowne ulewy z burzami, smiercionośny grad i trąby powietrzne- to pewnie efekt braku pokory wobec natury, a przyroda się teraz o tę pokorę upomina.
I tak sobie myślę, co to właściwie jest to myślenie proekologiczne?
Co do akcyjności w stylu gaszenia światła na godzinę, to się przekonałam, ze to zwykła ściema- choć dałam sie nabrać wtedy.
Albo na przykład tak zwana ekologiczna odzież- czyli bawełna- jest ekologiczna, czy nie jest? ja zawsze myślałam, ze jest, ale okazuje się, ze do produkcji bawełny trzeba tak dużo wody, ze nie ma jej już na nic innego. Więc w zasadzie chyba wychodzi na to, ze bawełna nie jest ekologiczna.
Albo futra- po pierwsze to nie wiem za bardzo czemu sztuczne futro wykonane z butelek po ludwiku ma być ekologiczne, a po drugie skoro ludzie jedzą
mięso, to wykorzystanie skór jest utylizacją odpadów…
Więc tak naprawdę jaka postawa jest proekologiczna? Co można zrobić, zeby tak naprawdę nie przykładac ręki do degradacji środowiska? Czy tej troski o srodowisko nie da się raczej sprowadzić do zachowań, bo bardziej to styl życia, rezygnujący choćby po części z konsumpcji i wygodnictwa?
Macie jakieś przemyślenia na ten temat?
Szczególnie chodzi mi o takie pomijające stereotypy- w sensie własnie, że bawełna, że skóry, że akcja „gasimy światło”…
Źródło: Ekologiczna równowaga