Smutna Kamianna
Ks. Henryk Ostach
Zakochany w Kamiannej
Ksiądz Henryk Ostach był osobą, której Kamianna zawdzięcza bardzo wiele. Przede wszystkim znalazł sposób na życie dla mieszkańców tej osady – miód i inne wyroby pszczele. To dzięki niemu stała się ona centrum polskiego pszczelarstwa.
Ksiądz Henryk Ostach urodził się 9 grudnia 1924 roku w Poznaniu. Jego rodzina była przykładem prawdziwych polskich patriotów. Rodzice czynnie angażowali się w obronę polskich wartości. Ojciec Henryka – Antoni brał udział w Powstaniu Wielkopolskim i został oficerem Wojska Polskiego, a matka – Kazimiera uczestniczyła aktywnie w strajku szkolnym we Wrześni w 1906 roku – przeciw nauce religii w języku niemieckim.
Ks. Henryk stracił ojca, gdy miał zaledwie 3 miesiące. Jego matka zmarła dwa lata później. Po śmierci rodziców opiekowały się nim babcia i ciocia. Wychowywał się także w rodzinie Urbaniaków, która posiadała własną pasiekę. Dzięki czemu już od najmłodszych lat miał kontakt z pszczołami. Uczył się w szkole Podstawowej w Pisarzowicach k. Kępna, a od IV klasy w Jarocinie. W czasie II wojny światowej został wywieziony na roboty przymusowe do Ratenau. Przebywał tam do stycznia 1945 roku. – Niemcy mnie nie nawiedzili, wielokrotnie bili. Mimo wszystko nie wygasała we mnie myśl, aby jak najlepiej oddać się Polsce – mówi. Po zakończeniu wojny ukończył gimnazjum w Gostyniu. Tam też wstąpił do Kongregacji Świętego Filipa Neri. Później ukończył Seminarium Duchowne w Tarnowie. W grudniu 1951 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Następnie studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie w 1976 roku uzyskał dyplom magistra. Doktoryzował się w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Po święceniach kapłańskich rozpoczął pracę duszpasterską w Studziannej, w powiecie Opoczno, gdzie znajdowała się pasieka klasztorna (ponad 30 pni) i okoliczne pasieki u parafian i leśników. – Ciągle mnie coś wołało, aby wyjechać na misję i oddać się bezpośrednio posłudze, tym najbardziej potrzebującym. Otrzymałem zezwolenie władz kościelnych na wyjazd za granicę, ale władze państwowe powiedziały nie. Panowała wtedy taka tendencja, aby polscy księża nie wyjeżdżali do Azji czy Afryki, a ja właśnie chciałem wyjechać do Azji. Ponieważ to się nie udało, zacząłem szukać w Polsce miejscowości o spartańskich warunkach, gdzie bardzo potrzeba księdza. Wskazano mi tereny połemkowskie – opowiada. W 1958 roku został przeniesiony do miejscowości Berest k. Krynicy. Tam od instytucji „Las” wydzierżawił 100-pniową pasiekę. W okresie tym uzyskał tytuł mistrza pszczelarskiego u dr Antoniego Chwałkowskiego.
Strażacy do akcji
W 1960 roku na podstawie skierowania z Kurii Tarnowskiej, przeszedł do Kamiannej, gdzie zastał kilkadziesiąt osób. Ta mała i zatopiona wśród gór i lasów wieś była spełnieniem jego kapłańskich marzeń. Od zawsze marzył bowiem, aby osiąść w takim miejscu, w którym życie religijne i społeczne trzeba będzie budować od podstaw. – Mam nadzieję, że nikogo nie urażę jak powiem, że była to beznadziejna dziura – bez drogi, światła czy wody. Można było przedostać się tam od Łabowej lub Polan tylko przez szlaki górskie wydeptane przez ludzi. W tej miejscowości warunki były misyjne. Mogłem sobie pogratulować, bo nie wyjechałem z kraju, a miałem misję – wspomina. Ludzie w Kamiannej żyli w bardzo surowych warunkach, ale w zgodzie z naturą. Młody ksiądz postanowił żyć w tak samo. Szybko stał się dla swoich parafian nie tylko ojcem duchowym, ale i mężem opatrznościowym. Przeniósł pasiekę z Berestu i zaraził swoją pasją do pszczelarstwa swoich nowych parafian. Dzisiaj przyznaje, że jego pasja do pszczelarstwa wzięła się z biedy. – Chciałem pomóc wszędzie gdzie mogłem, a żeby mieć środki na pomoc, trzeba było się za coś wziąć. W tym czasie bardzo zaczęła mnie pasjonować pasieka założona przez ks. Jana Dzierżona – mówi.
Ksiądz Ostach zainicjował wiele akcji społecznych, dzięki którym mieszkańcom Kamiannej żyje się teraz lepiej. Pod jego przewodnictwem powstała droga, łączącą wieś z głównymi traktami. Zainstalował także agregat prądotwórczy, który prawie przez 10 lat uruchamiał osobiście na plebani. Z jego inicjatywy wybudowano wodociąg. Zmobilizował również zdolnego, miejscowego rzeźbiarza ludowego Jana Stefaniaka do przyozdobienia rzeźbami wnętrza kościoła, które do dziś podziwiane są przez turystów. W stycznia 1962 roku, przy niemałym udziale mieszkańców, założył Ochotniczą Straż Pożarną w Kamiannej. Rozpoczął również budowę Domu Strażaka, który powstał w rekordowym tempie 63 dni. W tym samym czasie założył także strażacką orkiestrę dętą. – Podczas oddawania Domu Strażaka była defilada strażaków, którą przyjmował ówczesny wojewoda i inni dygnitarze – opowiada.
Ksiądz prezesem
W 1972 roku w Kamiannej odbył się I Sądecki Dzień Pszczelarza, na którym zrodziła się inicjatywa budowy Domu Pszczelarza. Miejsca, gdzie miały być szkolone kolejne pokolenia pszczelarzy. Ks. Henryk swoim pomysłem zaraził wielu pasjonatów pszczelarstwa z całego kraju, w tym ówczesnego prezesa koła powiatowego Wincentego Ziębowicza. Do projektu przyłączyła się również Centrala Spółdzielni Ogrodniczo – Pszczelarskiej. Dzięki swoim pomysłom ksiądz Ostach zdobył zaufanie całej braci pszczelarskiej. W listopadzie 1981 roku został powołany na prezesa Polskiego Związku Pszczelarskiego. Pełnił tę funkcję przez 3 kolejne kadencje. Dom Pszczelarza został ukończony w 1983 roku. Niebywałe zasługi ks. Ostacha to wypłynięcie polskiego pszczelarstwa na forum międzynarodowe i uzyskanie rangi preparatów leczniczych przez produkty pszczele. W czasie swojej prezesury ks. Ostach zainicjował coroczne Ogólnopolskie Dni Pszczelarza i pielgrzymki na Jasną Górę z okazji św. Ambrożego – patrona pszczelarzy. Zorganizował także Międzynarodowe Sympozjum Apiterapii w Krakowie i XXXI Światowy Kongres Apimondia w Warszawie. Jego zaangażowanie docenili pszczelarze z całego świata. Podczas ich ogólnoświatowego zjazdu w Japonii został wybrany przewodniczącym całego świata pszczelarskiego. – W czasie czteroletniej kadencji wiele podróżowałem – zwiedziłem ponad 70 krajów. Dopiero w Brazylii oddałem pałeczkę prezydencką kolejnemu człowiekowi. Zaskakujące jest to, że nawet w tak egzotycznych krajach jak Brazylia czy Argentyna wszędzie spotykałem Polonię, która bardzo mi pomagała – opowiada.
W okresie, gdy przewodniczył polskim i światowym pszczelarzom, nie zapomniał o rozwoju Kamiannej. W tym czasie stała się ona stolicą polskiego pszczelarstwa, coraz częściej odwiedzaną także przez pszczelarzy z zagranicy. We wsi rozrosła się baza hotelowa. Wybudowano dwa kolejne obiekty – Dom św. Filipa i Dom bł. Honoraty. Pasieka „Barć” stała się bazą dydaktyczną dla uczniów szkół rolniczych, studentów i pszczelarzy. Z inicjatywy ks. dr Henryka Ostacha w Kamiannej zapoczątkowano również apiterapię prowadzoną przez naukowców i lekarzy medycyny, różnych specjalności m.in.: dr med. Jerzego Galę, prof. Artura Stojko, lek. med. Barbarę Leszczyńską, lek. med. Kazimierza Pacha i innych wybitnych specjalistów. – Leczyło się u nas wiele osób. Na przykład po wybuchu elektrowni w Czarnobylu w Kamiannej przebywały i leczyły się dzieci z rodzin polskich z 7 krajów – mówi.
Ten od krów
Za swoje największe sukcesy ks. Henryk uznaje zdobycie tytuły doktora z pszczelarstwa, jego praca doktorska dotyczyła leczenia miodem, oraz spotkania z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Polski papież po zamachu na swoje życie czuł się bardzo źle i krakowscy pszczelarze przyjechali do ks. Ostacha, prosić, aby papież mógł otrzymywać miód z Kamiannej. – Woziliśmy ten miód do Watykanu każdego roku, aż do śmierci Papieża. Na początku ja osobiście, a potem ktoś inny. Podtrzymywał on Ojca Świętego na zdrowiu i siłach – mówi ks. Henryk.
Jan Paweł II dowiedział się o Kamiannej jednak dużo wcześniej. Jeszcze jako kardynał przebywał na wypoczynku w Krynicy, tam usłyszał o tej wiosce słynącej z miodu i postanowił sam sprawdzić, jak wygląda ona rzeczywiście. – Wybrał się z jakimś księdzem do Kamiannej pieszo. Ja w tym czasie szedłem z jedzeniem do człowieka pasącego krowy. Nagle zobaczyłem dwóch księży wychodzących z lasu. Szybko poznałem kardynała Wojtyłę, więc pobiegłem się przywitać. Porozmawialiśmy chwilę i zaprosiłem czcigodnych gości do siebie. Proszę sobie wyobrazić, że Jan Paweł II pamiętał to nasze spotkanie, bo pod czas mojej pierwszej wizyty w Watykanie powiedział: A to jesteś ty od tych krów – wspomina ks. Ostach.
Aktywny emeryt
Ks. Henryk od 10 lat jest na emeryturze, jednak ciągle aktywnie uczestniczy w pracy na rzecz pszczelarstwa i straży pożarnej oraz ukochanej Kamiannej. – Przedłużono mi nieco sytuację pracy jako księdza o kilka lat. Jednak od czasu, gdy skończyłem 70 lat, miałem pomocników – mówi. Obecnie przebywa w Domu Pomocy Społecznej w Gorlicach, z których ma dość blisko do Kamiannej. Planuje kolejne przedsięwzięcia i wierzy w rozwój osady. – Chcemy zaprosić obecną panią prezydentową, gdyż wszystkie jej poprzedniczki były w Kamiannej. Mam wrażenie, że to się spełni może jeszcze w tym roku. Sądzę, również, że w najbliższym czasie – kwestia kilku miesięcy – odbędzie się w Kamiannej Światowy Kongres Pszczelarzy. Chcemy także na stałe wozić miód do Watykanu dla Benedykta XVI – planuje, a na jego twarzy rysuje się wyraźny uśmiech, że przed nim jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, ale wierzy, że wszystko uda się zrealizować. My życzymy mu tego z całego serca.
Autor: Monika Banach
6 maja w kościele parafialnym pw. Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny odbył się pogrzeb księdza dr Henryka Ostacha. Parafianie kościoła, w którym kiedyś był proboszczem, nie kryli wzruszenia. Na uroczystość przybyły tysiące osób, w tym przedstawiciele władz państwowych i powiatowych, politycy, strażacy oraz pszczelarze z Polski, Słowacji i Czech.
Tłumy przybyły do Kamiannej na godz. 13, by pożegnać ks. Henryka Ostacha. Kilkadziesiąt pocztów sztandarowych i orkiestra strażacka z Bobowej wypełniły miejsca wokół małego kościółka. Mieszkańcy Kamiannej, mając w pamięci to, co ks. Ostach zrobił dla ich miejscowości, nie kryli wzruszenia.
Nie mogło zabraknąć również przedstawicieli związków pszczelarskich, których prezesem niegdyś był ks. Henryk Ostach. Przyjechali do Kamiannej nie tylko ze wszystkich stron Polski, ale również z Czech i Słowacji.
- Dzisiaj brzęczą pszczoły nie tylko w Kamiannej, ale i w całej Polsce. Brzęcząc wyrażają żal, że odszedł człowiek, który dbał o nie, jak nikt inny – tymi słowami żegnał zmarłego przedstawiciel Polskiego Związku Pszczelarskiego.
Setki strażaków, reprezentanci władz Państwowej Straży Pożarnej z Nowego Sącza i Krakowa oraz miejscowe jednostki OSP wspólnie żegnali ks. Ostacha, który był także liderem Ochotniczych Straży Pożarnych w byłym województwie nowosądeckim, założycielem OSP i Domu Strażaka w Kamiannej.
Na pogrzebie pojawił się również senator Stanisław Kogut oraz przedstawiciele władz powiatowych i wojewódzkich.
Jeden z kilku księży prowadzących uroczystość dodał na koniec: – W swej ostatniej woli ks. dr Henryk Ostach chciał, by jego ciało zostało pochowane w kamiańskiej ziemi. Tak się stało i niech ta ziemia, która przez wiele lat dawała mu tyle radości i pasji, lekką mu będzie – zakończył, żegnając na zawsze człowieka, który uczynił z małej, zagubionej w Beskidzie Sądeckim po łemkowskiej wioski stolicę polskiego pszczelarstwa.
Źródło: Smutna Kamianna