Miliony pszczół z Powiśla padły przez chemikalia?
Pszczoły masowo padały w weekend w dwóch miejscowościach powiatu dąbrowskiego. Według pszczelarzy zabiły je chemikalia, którymi opryskiwano dużą plantację kwitnącego właśnie rzepaku. Straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych, sprawą zainteresowała się już prokuratura.
Pierwsze symptomy katastrofy zauważyli w piątkowe popołudnie. Niedługo po tym, jak na wielkie pole kwitnącego rzepaku w Oleśnie wjechała maszyna do oprysków.
Kilkadziesiąt minut później rozpoczął się pomór milionów owadów w okolicy. – Jednym słowem, to jest masakra – mówi Józef Tabor jeden z poszkodowanych.
Pszczelarze zawiadomili policję. – W chwili obecnej trwają czynności zmierzające do ustalenia przyczyn zatrucia owadów – informuje nadkom. Maciej Kisielka z dąbrowskiej policji.
Bronisław Czternastek w Polskim Związku Pszczelarskim jest rzeczoznawcą od spraw chorób owadów. Oglądał pasieki zaalarmowany przez hodowców. – To był obraz nędzy i rozpaczy – relacjonuje. – Niektóre pszczoły spadały na ziemię nie dolatując do ula. Inne siadały na mostku ula i spadały z niego.
Jego zdaniem ewidentnym powodem pszczelego pomoru był oprysk rzepaku, którego dokonywano w sobotę wczesnym popołudniem. – Odpowiednio przeszkolony człowiek wie, że opryskiwać można po zachodzie słońca, gdy pszczoły i inne owady nie wykonują już lotów – dodaje.
Prokuratura otrzymała wczoraj materiały policji. Trwają tam analizy poprzedzające decyzję o wszczęciu postępowania. Może to nastąpić już dziś, wówczas w pierwszej kolejności określany będzie rodzaj substancji użytej do oprysków oraz to, jak wpłynąć ona mogła na stan pasiek i pszczół. Pszczelarze zebrali próbki, które przesłane zostaną do badania w laboratorium w Puławach.
Na razie poszkodowanych jest co najmniej czterech pszczelarzy z okolic Olesna. Bronisław Czternastek szacuje, że zatruć mogły się wszystkie pszczoły z uli znajdujących się w promieniu 3 kilometrów od feralnego pola rzepaku. Józef Tabor mieszka w Swarzowie, około kilometra od miejsca oprysku. Wylicza, że stracił sto procent pszczół lotnych, czyli owadów zbierających pyłek, ze swoich 45 uli. To około 2 mln owadów.
- Teraz wszystkie padłe staramy się zebrać i spalić, żeby mrówki nie zaciągnęły trującej substancji do mrowisk, a ptaki do swoich gniazd – mówi. Niektórzy z poszkodowanych w jedno popołudnie stracili pasieki budowane od 10 lat. – Niech ten przypadek uzmysłowi rolnikom, żeby dbali o swoje uprawy z głową, nie czyniąc nikomu szody – mówią załamani.
Najpierw ryby w Białej, teraz owady
Pszczeli pomór to już drugie tego typu zdarzenie w regionie w ciągu zaledwie kilku ostatnich dni.
Wciąż nie ma pewności, co spowodowało masowe śnięcie ryb w rzece Białej w Tarnowie. Masowo wyginęły żyjące tam klenie, świnki i płocie. Szacuje się, że padłych ryb było około 5 ton. Badania jakości wody nie wykazały większych odchyleń od wskaźników notowanych w rzece o tej porze roku. Nie stwierdzono również zaburzeń w pracy oczyszczalni ścieków, której wyloty znajdują się w pobliżu odcinka Białej, gdzie doszło do ekologicznej katastrofy. O tym przypadku prokuratura nie otrzymała jeszcze oficjalnego zawiadomienia.
Źródło: gazetakrakowska.pl
Źródło: Miliony pszczół z Powiśla padły przez chemikalia?