Lepsza Polska bez GMO
Nasze codzienne życie zdominowane jest milionami nieistotnych informacji, które tylko odciągają nas od spraw naprawdę istotnych. Chciałbym w tym artykule nie tylko poruszyć tematy najważniejsze, ale także w przeciwieństwie do wielu nic nie wnoszących dyskusji w mediach przedstawić bardzo proste i skuteczne rozwiązania, które istotnie poprawią naszą sytuację. W pierwszej kolejności powinniśmy zdefiniować co jest najważniejsze, jakie obszary życia są tak istotne, że ich zaniedbanie spowoduje nieodwracalne straty, które wszyscy bez wyjątku odczujemy. Zastanówmy się więc od czego tak naprawdę zależy nasza przyszłość; jakie dobra/produkty są niezbędne dla naszego życia (przetrwania), a jakie są tylko przydatne dla poprawy naszego komfortu.
Do przetrwania niezbędne są przede wszystkim żywność i ciepłe mieszkanie nie licząc oczywiście tlenu i wody, które zależą przede wszystkim od stanu środowiska, a nie od wzrostu PKB, postępu, czy ilości pieniędzy/długu na koncie.
W sytuacji kiedy wszystko można kupić, gdy o człowieku decyduje stan jego konta, stwierdzenie, że żywność, a nie pieniądze jest niezbędna do życia wydaje się oderwanym od rzeczywistości banałem nieaktualnym przynajmniej od 20 lat – od czasu pełnych półek w sklepach. Niestety perspektywa jest znacznie gorsza niż nam się wydaje, a postępujące zagrożenia nakazują poważnie podejść do tego tematu. Sytuacja kiedy Unia Europejska ogranicza nasze możliwości produkcji rolnej poprzez przyznawanie nam określonych coraz niższych limitów produkcyjnych, dopłacając do „ugorowania” czyli niewykorzystywania ziemi w celach rolniczych świadczy o istotnym niebezpieczeństwie, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę możliwość przegłosowania przez inne kraje Unii niekorzystnych dla nas rozwiązań. Jednak o wiele większe zagrożenie wynika z powszechnie stosowanej w żywności „chemii”, hormonów, antybiotyków, pestycydów a przede wszystkim z rozpowszechniania genetycznie modyfikowanych organizmów, GMO.
Skażenie genetyczne GMO to jedyne skażenie, które rozwija się samoczynnie, w sposób niekontrolowany i bardzo dynamiczny, niszcząc jednocześnie organizmy tradycyjne, szkodząc zdrowiu, pogarszając płodność i uniemożliwiając powrót do stanu pierwotnego – naturalnego.
Spośród wielu szkód jakie GMO wyrządza przyrodzie najważniejszą może być obniżenie możliwości rozrodczych ludzi i zwierząt spożywających GMO. Udowodniono, że zwierzęta karmione roślinami genetycznie modyfikowanymi wykazują obniżoną płodność. Także w przypadku człowieka widzimy bardzo wyraźny proces negatywnych zmian zdrowotnych, który przejawia się m.in. coraz większymi problemami z naturalnym zajściem w ciążę. Wśród przyczyn tego zjawiska mogą być zarówno technologia upraw GMO jak i stosowanie GMO w naszym pożywieniu co ma miejsce bardzo często i to bez naszej wiedzy i zgody.
Bardzo istotne jest pytanie o sens bycia bogatym w sytuacji gdy nie można mieć dzieci, gdy nie można przedłużyć gatunku, ani zapewnić, by ktoś na nas pracował gdy sami będąc w „trzecim wieku” nie będziemy mogli wykonywać niezbędnych zadań. Niestety zbyt mało osób w ten sposób wartościuje plusy i minusy „nowoczesnych” kierunków rozwoju czy raczej destrukcji.
Bardzo istotny aspekt ograniczania naszych zdolności produkcji żywności dotyczy także roślin. W ostatnich latach obserwujemy znaczną redukcję populacji pszczół, a to w konsekwencji zmniejsza ilość zapylonych kwiatów. Wśród przyczyn tego zjawiska są prawdopodobnie uprawy GMO. Warto także dodać, że GMO wymusza bardziej intensywne chemiczne nawożenie i opryski, a przez to istotnie zubaża i zanieczyszcza glebę. Przy dalszym rozwoju w tym niewłaściwym kierunku rośliny, zboża, drzewa owocowe mogą nie przynieść plonów niezbędnych do utrzymania samowystarczalności w kwestii wyżywienia.
Sytuacja kiedy ziemia nie wyda plonów, a hodowle zwierząt będą skazane na wymarcie z braku pożywienia i braku możliwości rozrodczych doprowadzi ludzkość do nieodwracalnych zmian zdrowotnych i środowiskowych, ale także społecznych.
Ludzie pozbawieni pożywienia stają się bardzo agresywni i nieprzewidywalni, wykorzystują prawo siły bez żadnych ograniczeń. W takiej sytuacji żadne pieniądze, umowy międzynarodowe, nowoczesny przemysł, bogate banki i firmy farmaceutyczne czy zaawansowane technologie nie pomogą. Cały mit nowoczesności, którą osiągnęliśmy pęknie w jednej chwili jak bańka mydlana. Jeżeli sami nie zapewnimy sobie żywności to nie będziemy mogli liczyć na żadną zewnętrzną pomoc ponieważ te skażenia dotyczą nie tylko Polski ale całego świata. Granice administracyjne nie stanowią przecież bariery dla nasion GMO, które przenoszone są także wiatrem.
Rozwiązanie tego problemu jest banalnie proste, co więcej to nic nie kosztuje. Wystarczy, aby rząd zakazał uprawiania GMO oraz sprzedaży pożywienia, które zawiera genetycznie modyfikowane organizmy. Przy okazji powinniśmy stopniowo ograniczać ilość „chemii”, antybiotyków, hormonów, pestycydów, konserwantów itp. które dziś są dodatkami używanymi przy produkcji żywności.
Drugim bardzo ważnym aspektem jest zabezpieczenie potrzeb mieszkalno-bytowych i energetycznych.
Sytuacja niedoboru mieszkań oznacza, że wiele osób mieszka u rodziny lub w zbyt małych lokalach, ewentualnie jest zmuszonych do skorzystania z wynajmu. Jest to jednak dla większości osób aspekt komfortu życia, a nie bezpośredniego zagrożenia zdrowia czy życia z powodu braku mieszkania. Znacznie większe zagrożenia wynikają z perspektyw energetycznych kraju w kontekście chociażby zabezpieczenia energii niezbędnej do ogrzania tych mieszkań. Sieć energetyczna pracuje w zasadzie na maksymalnych obrotach, a mimo tego w okresach szczytowego zapotrzebowania na energię zauważalne są niedobory energii. Należy jednak podkreślić, że ponad 90% polskiego prądu jest produkowane z węgla, którego zasoby wystarczą na 30-40 lat, a dodatkowo UE ogranicza jego wykorzystanie poprzez m.in. kary za emisję dwutlenku węgla.
Ceny wszystkich surowców energetycznych będą wyraźnie rosły ze względu na wyczerpywanie się zasobów, oraz rosnące koszty wydobycia wynikające z konieczności eksploatacji coraz głębszych pokładów. Prowadzimy dziś rabunkową gospodarkę, w której za życia jednego pokolenia możemy zniszczyć większość zasobów energetycznych, które ziemia gromadziła prze miliony lat. Taka sytuacja nie może trwać wiecznie, im wcześniej to zrozumiemy i zmienimy strategię tym łatwiej ograniczymy zużycie energii bez drastycznego, lub nawet minimalnego pogorszenia naszego komfortu życia.
Alternatywy w postaci innych surowców, energii atomowej czy wreszcie energii odnawialnej mają wiele ograniczeń lub wad, a nadzieje jakie w nich pokładamy są wyolbrzymione i raczej są przejawem myślenia życzeniowego niż realistycznego. Zasadne jest w szczególności inwestowanie w odnawialne źródła energii, ale efekty będą mniejsze niż potrzebujemy, a koszty i „czystość” tych technologii też świadczą o istotnych mankamentach i ograniczeniach w tym obszarze.
W najbliższej perspektywie musimy więc zastąpić 90% naszej energii elektrycznej i kilkadziesiąt procent energii cieplnej. Nasuwa się więc podstawowe pytanie. W jaki sposób zabezpieczyć nasze potrzeby bez jednoczesnego radykalnego pogarszania komfortu życia? Co należy robić w sytuacji gdy w ciągu maksymalnie 1-2 pokoleń zostanie wyczerpana zdecydowana większość surowców energetycznych, a do zabezpieczenia naszych potrzeb będziemy potrzebowali jeszcze więcej energii niż dzisiaj? Warto zadać sobie także pytanie w jakich obszarach energia jest dla nas najbardziej niezbędna.
Najbardziej potrzebna jest energia do ogrzania budynków, przy czym najlepsze rozwiązania w tym obszarze dotyczą nie tyle samej produkcji energii, tylko raczej możliwości jej oszczędzania dzięki budownictwu energooszczędnemu i pasywnemu.
Warto w tym miejscu przeanalizować jak duże oszczędności może każdy z nas wygenerować przestawiając się na budownictwo energooszczędne lub pasywne. Tradycyjny aktualnie budowany dom potrzebuje do 120 kWh/(m²*rok) energii, dom energooszczędny poniżej 60 kWh/(m²*rok), a dom pasywny mniej niż 15 kWh/(m²*rok). Tak więc dom pasywny potrzebuje 8 razy mniej energii grzewczej niż typowe budynki. Koszty budowy domu pasywnego są o kilka – kilkanaście procent wyższe, ale do ogrzania takiego domu o powierzchni 100 m² potrzeba tylko 1500 kWh, lub 150 l oleju opałowego, czy też 230 kg węgla (koszt 100-600 zł) rocznie. Pośrednim rozwiązaniem jest budowa domu energooszczędnego co ograniczy zapotrzebowanie na energię przynajmniej dwukrotnie, przy czym koszty jego budowy są tylko symbolicznie wyższe w porównaniu z budynkiem tradycyjnym. Na marginesie warto dodać, że budynki z lat 70-tych i starsze (bez termomodernizacji) potrzebują ok. 300 kWh/(m²*rok) energii czyli 20 razy więcej niż dom pasywny.
Budowa domów energooszczędnych i pasywnych jest ewidentnie najtańszą i najskuteczniejszą formą poprawy naszego bilansu energetycznego. Energooszczędne budownictwo to jedyny kierunek zmian, który nie budzi żadnych sprzeciwów, protestów, a nawet nie wymaga kosztów ze strony rządu. W pierwszej kolejności rząd powinien wprowadzić procedurę domniemanej zgody na budowę domów energooszczędnych lub pasywnych. W praktyce oznacza to dla wielu osób skrócenie o kilka miesięcy czasu potrzebnego na uzyskanie pozwolenia na budowę. Oznacza to także niższe koszty zakupu działek ponieważ można kupić działki bez planu zagospodarowania czy warunków zabudowy (potocznie „rolne”), które są znacznie tańsze niż budowlane. Dla wielu osób będzie to wystarczającą motywacją, aby zdecydować się na budowę domu energooszczędnego czy pasywnego zamiast tradycyjnego. W przypadku budowy takich domów możemy bowiem zrezygnować z procedury odralniania gruntów i przyjąć, że wszystkie działki są odpowiednie dla budowy takich domów. Ustawa chroni dobre grunty rolne przed zabudową, ale w przypadku domu energooszczędnego wyłączenie terenu z produkcji rolnej w wyniku zabudowy tym budynkiem jest zrekompensowane równoczesnym ograniczeniem zapotrzebowania na produkty rolne – na przykład na uprawy energetyczne (biomasę) służące do ogrzewania budynków[1].
Kolejnym krokiem powinno być udostępnienie tanich projektów domów energooszczędnych przez rząd, oraz propagowanie wiedzy dotyczącej budowy takich domów. Bardzo często przy minimalnie większych kosztach, lub nawet bez ich ponoszenia jesteśmy w stanie znacznie obniżyć energochłonność budynku. Często to nie koszty tylko brak wiedzy i świadomości powoduje, że wybieramy złe rozwiązania, za które przez wiele dziesięcioleci będziemy ponosili zawyżone koszty użytkowania – ogrzewania.
Podsumowując należy stwierdzić, że najważniejsze zadania dla rządu, ale także dla nas to zdefiniowanie i zabezpieczenie najważniejszych i najbardziej potrzebnych do przeżycia rzeczy – przede wszystkim chodzi o żywność i odpowiednie warunki mieszkalne i energetyczne. Musimy więc zatroszczyć się o dobrą gospodarkę rolną, produkującą wystarczające ilości zdrowej żywności. Niezbędne jest wprowadzenie zakazu upraw GMO, a także sprzedaży żywności zawierających skażenia GMO, a w dalszej kolejności ograniczanie „chemii”, hormonów, antybiotyków, pestycydów itp. Musimy także postawić na wybudowę domów energooszczędnych i pasywnych, aby bez względu na pogodę i sytuację energetyczną kraju i świata mieć zagwarantowany odpowiedni komfort życia. W tym celu rząd powinien wprowadzić procedurę domniemanej zgody na budowę domów energooszczędnych i pasywnych, udostępnić tanie projekty takich
Cezary Stachoń
Partia “Lepsza Polska”
www.lepszapolska.com
Źródło: Lepsza Polska bez GMO