Miód z nieistniejącej pasieki
wielką skalę. To miód firmowany nazwiskiem nieistniejącego pszczelarza i
pasieki z okolic Jasła, której… nie ma.
- Jestem amatorem miodu,
jadam go od kilkudziesięciu lat i trochę się znam. Ostatnio kupiłem za 8
złotych mały słoiczek w sklepiku na targowisku przy ul. Rydla. Gdy go
otworzyłem, już wiedziałem, że coś jest nie w porządku, bo miód nie miał
właściwego aromatu. Wziąłem do ust łyżeczkę – był gorzki. Uzyskałem
pewność, że nie jest to polski, naturalny miód. Być może domieszano
sztucznego lub jest to znacznie gorszej jakości miód chiński – opowiada
Stanisław Gajda.
stwierdził Stanisław Gajda i zawiadomił inspekcję handlową. Trop
sfałszowanego miodu wiedzie z ryneczku na Dąbrowie do hurtowni przy ul.
Zjazdowej i tu ślad się urywa… (© fot. Krzysztof Zając)
Emeryt z podejrzanym słoiczkiem udał się do Wojewódzkiego
Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi przy ul. Gdańskiej, gdzie
pracownicy również mieli zastrzeżenia.
Sprawę przekazano do Rzeszowa, by tamtejsza inspekcja handlowa
sprawdziła producenta: Spółdzielnia Pszczelarska w Jaśle, Jan Sroka,
Jasło Potok 30, pasieka nr 2. Okazało się, że… nie istnieje.
Inspekcja z Rzeszowa sprawdziła w inspektoracie weterynaryjnym,
gdzie pasieki muszą być zarejestrowane, a także w Urzędzie Gminy i
okazało się, że taka pasieka nigdzie nie jest zarejestrowana, a jej właściciel Jan Sroka nie figuruje pod podanym adresem.
W tej sytuacji ruszyliśmy tropem łódzkim.
Sprzedawca z targowiska, który sprzedał miód Stanisławowi Gajdzie, odesłał nas do
hurtowni Wiomar przy ul. Zjazdowej (specjalizuje się w handlu jajami),
gdzie dokonał zakupu.
Jej właściciel przyznał, że opisany miód sprzedaje i kupił go kilka
miesięcy temu bezpośrednio od producenta, którego dane są na naklejce
słoika. Ale skoro on nie istnieje – jak sprawdziła inspekcja handlowa –
to trop się urywa.
Poszukiwania ma kontynuować Wydział Kontroli Artykułów Żywnościowych łódzkiej inspekcji handlowej.
Źródło: lodz.naszemiasto.pl
Źródło: Miód z nieistniejącej pasieki