Uważaj, gdzie kupujesz miód
Coraz więcej pszczół hodowanych w Łodzi i okolicach cierpi na tzw. „pszczeli AIDS”, czyli zespół utraty odporności. Owady często umierają, inne tracą orientację i nie mogą wrócić do ula. Są również atakowane przez drobnoustroje, bakterie i pasożyty, z którymi ich organizm sobie nie radzi. Żeby ratować sytuację hodowcy faszerują pszczoły środkami chemicznymi, co sprawia, że miód staje się szkodliwy. Na szczęście nie wszyscy pszczelarze posuwają się do tak radykalnych środków. Na co należy zwrócić uwagę kupując słoik miodu?
Podejście takie, jak również nawozy rolnicze, którymi spryskiwane są pola i łąki skutkują tym, że jakość miodu, który trafia na nasze stoły dramatycznie się obniżyła. Już nikt nie radzi karmić nim dzieci poniżej jednego roku życia, jak to było przed laty. Najgorszej jakości są miody sprowadzane z zagranicy, gdzie normy są jeszcze mniej wyśrubowane. Jak poznać, czy miód, który kupujemy nie jest z najniższej półki?
- Fizycznej różnicy nie widać – dodaje nasz rozmówca. – Przede wszystkim nie należy kupować miodu na małych stoiskach na rynkach, które sprzedawane są w słoikach bez etykiet. Oferują go zwykle nie pszczelarze, ale – jak ja ich nazywam „trzymacze pszczół”, którzy nie do końca się znają na swoim fachu. Często nie przestrzegają norm lub interes jest dla nich ważniejszy. Pytajmy też o numer weterynaryjny. A tak w ogóle najlepiej trochę się potrudzić i jechać do pasieki. Można na miejscu porozmawiać z właścicielem, sprawdzić miejsce. Jest jeszcze jeden plus takiego podejścia. Między kupującym, a sprzedającym rodzi się specyficzna więź. Tak jest przynajmniej w moim przypadku. Mówię sobie; nie płacą ci fałszywymi pieniędzmi, więc i ty nie możesz sprzedawać im fałszywego miodu.
Zbigniew Heliński
Źródło: Uważaj, gdzie kupujesz miód