Smaki Lubelszczyzny
Ekologiczna żywność z Lubelszczyzny już liczy się w Polsce. Jeżeli bogaty turysta z Polski czy Europy będzie miał do wyboru zagrodowy ser i lokalne wino z Lubelszczyzny i na przykład Mazur, a dowie się, że w naszym regionie zobaczy dodatkowo tatarskie mizary, prawosławne cerkwie, jeziora z siedliskami czapli i dziką rzekę Bug, to wybierze nasz region. – Właśnie wybieram na Lubelszczyznę w poszukiwaniu ekologicznych, zagrodowych serów – mówi Eugeniusz Mientkiewicz, menedżer Roberta Makłowicza, który w ciągu ostatniego roku objechał większość Polski i odkrył kilkuset serowarów, którzy w małych miasteczkach i wsiach wytwarzają doskonałe jakościowo i ekologiczne sery żółte.
Sam Makłowicz, który w naszym regionie nakręcił trzy odcinki swoich „Podróży kulinarnych”, wielokrotnie podkreślał, że wyjątkowym atutem naszego regionu jest ciekawa regionalna kuchnia oraz serdeczna gościnność, ceniona przez turystów. A Ewa Wachowicz, która ma dziś swój autorski program kulinarny i przepada za naszymi potrawami z kaszy gryczanej, mówi, że nie ma lepszej promocji Lubelszczyzny jak tradycyjna, ekologiczna kuchnia wpisana w gościnną naturę.
Bliżej gościnnych ludzi
Region lubelski, na którego wschodniej granicy rozpoczyna się Unia Europejska, wyróżnia naturalna i autentyczna przestrzeń. – Przestrzeń idealna do wypoczynku, relaksu, nabierania sił do życia, dająca pole do realizacji różnorodnych projektów i pasji. Przyjazna i bezpieczna dla rozwijania działań biznesowych, społecznych, kulturalnych, a przede wszystkim oferująca bliski kontakt z naturą i ludźmi – wylicza Piotr Franaszek, dyrektor Departamentu Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego.
Ta ekopozytywna przestrzeń jest dla Lubelszczyzny nadrzędną wartością, która w połączeniu z różnorodnością przyrodniczo-krajobrazową oraz bogactwem miejsc i zabytków związanych z wieloreligijną i wielokulturową przeszłością stanowi potencjał Marki Regionu.
– Potencjał regionu to również jego mieszkańcy. Tradycyjni, ale tolerancyjni, otwarci na nowe pomysły, życzliwi i gościnni dla przybyszów z innych stron – podkreśla Franaszek, dodając, że tak widzą nas mieszkańcy innych regionów, coraz chętniej odwiedzający Lubelszczyznę.
Mądrze żyć, zdrowo jeść
Uroki Lubelszczyzny docenia Stan Borys, który podczas III edycji Europejskiego Festiwalu Smaku w Lublinie, organizowanego we wrześniu przez Urząd Marszałkowski w Lublinie, Kresową Akademię Smaku i Miasto Lublin, będzie w naszym mieście obchodził urodziny i benefis 50 lat twórczości artystycznej.
Artysta jest w świetnej formie i przywiązuje wielką wagę do tego, co je i jak odpoczywa. – Uczyłem się od kulturystów, mistrzów chińskich czy japońskich, od wschodnich sztuk walki, przez ciężarki, aż po jogę i tenis, które uprawiam do dziś. Robiłem także wiele eksperymentów, aby odsunąć od siebie choroby. Omijałem też szpitale i ludzi, którzy, opowiadając o swoim bólu, mogliby przenieść go na mnie. Dziś znam zasady dietetyki i zdrowego sposobu żywienia – mówi Stan Borys.
Podróże i ludzie dają mu energię. Okazuje się, że Stan Borys ma rodzinę na Lubelszczyźnie. Świetnie czuje się w nałęczowskim SPA. Po benefisowym koncercie w Lublinie (niedziela, 11 września, Stare Miasto w Lublinie) chce wrócić z występami i zagrać w Krasnymstawie, Zamościu, Kraśniku.
Choć je niewiele, to starannie wybiera żywność. – Dziś wiem, że od tego, jak i co jemy oraz jak wypoczywamy, zależy nasze dobre zdrowie. Gonię za słońcem, bo to darmowa energia. Kilka miesięcy w roku, zwykle od stycznia do kwietnia, cieszę się kanionami Kalifornii i wodami Pacyfiku. Pielęgnuję te sprawy, bo dają mi wielką siłę – mówi Stan Borys. Na lato wraca do Polski, bywa na Lubelszczyźnie. I smakuje życie.
Tu na Lubelszczyźnie Polska smakuje najlepiej
Czy ekologiczna kuchnia Lubelszczyzny, dziedzicząca najlepsze wielokulturowe tradycje kuchni staropolskiej może być kuchnią lekką i zdrową? – Naturalnie że tak. Trzeba pamiętać, że staropolska kuchnia używała dużej liści warzyw, owoców, zbóż, ziół i przypraw. Długie okresy postu sprawiły, że Polacy osiągnęli mistrzostwo w przyrządzaniu ryb. Wieprzowiny nie używano, ceniono drób i dziczyznę. Ceniono produkty świeże i naturalne – mówi prof. Jarosław Dumanowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jeśli dodać do tego fakt, że żywności nie konserwowano, to odwołanie się do staropolskiej kuchni może nam wyjść na dobre.
Dziś wiejski ser zagrodowy z Wąwolnicy, przaśny chleb z Kodnia, wędzony karp z Janowa Lubelskiego, soczyste maliny spod Kraśnika, szlachetne wino z winorośli uprawianych bez pestycydów w dolinie Wisły i słodycz miodu z nadbużańskiej pasieki są w stanie zdobyć serca i kubki smakowe turystów z Polski i Europy. Jeśli dołożymy do tego oryginalne potrawy z kuchni tatarskiej, ormiańskiej, ruskiej oraz hity sarmackiej kuchni Jana III Sobieskiego – to tu na Lubelszczyźnie Polska będzie smakować turystom najlepiej.
Źródło: Smaki Lubelszczyzny