Popierajmy produkty lokalne
Biskupicki jarmark produktów lokalnych z naszego powiatu to
strzał w dziesiątkę. Popieram. Może miejsce nie najlepsze, bo trudno tam
było liczyć na większą frekwencję, ale pomysł super…
W Biskupicach zgromadzono oryginalne miejscowe produkty, wystawiono na
ogląd i smak publiczny, wręczano certyfikaty. Ci, którzy byli, mówią, że
warto było. Teraz sam żałuję, że nie mogłem pojechać, ale za rok –
obowiązkowo. Czasem jeżdżę do małej podoławskiej fermy po jajka
zielononóżek, po wędliny do wiejskiego zakładu przetwórczego, po
truskawki na plantację pod Brzegiem, po ciasta zawsze wybieram się do
malutkiej firemki, której wyroby smakują jak nigdzie indziej. Z
tegorocznego katalogu produktów lokalnych wiem, że będą musiał
rozszerzyć wachlarz towarów miejscowych, z których chcę korzystać,
których chcę smakować. Już widzę, że przed wizytą gości wrzuciłbym na
stół „wędzonego pstrąga z Chwałowic” albo „rybki z Oławki”, nie mówiąc o
krokietach miłocickich czy szynkach z pieca chlebowego. A jeśli trzeba
kupić jakiś drobny prezent dla odwiedzających nas obcokrajowców,
dlaczego nie wybrać drewnianych aniołków spod Oławy, czy słoiczka miodu
nawłociowego z miejscowej pasieki?
Dość mam gadżetów produkowanych w Chinach, tych samych na morzem i w
Zakopanem, choć raz na nich herb Oławy, raz Bydgoszczy czy Sopotu. Dość
mam sklepów wielkopowierzchniowych (ale wciąż korzystam), dość mam
towarów z sieciowych zakładów przetwórczych (ale wciąż korzystam), dość
mam tego, co jest wszędzie. Teraz, po jarmarku naszych produktów
lokalnych, wzrosła szansa, że mogę mieć coś wyjątkowego, specjalnego,
oryginalnego, na dodatek lokalnego. Jak nasza gazeta.
Źródło: gazeta-olawa.pl Jerzy Kamiński
Źródło: Popierajmy produkty lokalne