Krótka historia o łące, inflacji i banku centralnym

Wszystko po pięć złotych: benzyna, cukier, a prędzej czy później
także chleb i papier toaletowy. Tak wygląda polska rzeczywistość, której
obraz potwierdzają dane statystyczne mówiące o przeszło 7-procentowym
wzroście cen żywności. Kto za tym wszystkim stoi i dlaczego wszystko
drożeje?

Wyobraźmy sobie bardzo prostą gospodarkę, w której funkcjonują tylko
trzy podmioty i trzy dobra. Istnieje Pszczelarz będący właścicielem ula,
Hodowca posiadający krowę oraz Właściciel łąki wykorzystywanej przez
obu producentów rolnych. Załóżmy, że w naszej łąkowej gospodarce jako
środek pieniężny funkcjonuje wybity ze złota eurodukat i w obiegu
znajduje się sto eurodukatów (€D). Z tego Pszczelarz i Hodowca posiadają
po 30 €D, zaś Właściciel łąki dysponuje kwotą 40 €D.

Co tydzień Pszczelarz i Hodowca płacą po 10 eurodukatów Właścicielowi
łąki jako czynsz za dzierżawę. Ten z kolei kupuje od Hodowcy pięć litrów
mleka po dwa eurodukaty za litr oraz pół litra miodu od Pszczelarza po
20 €D za litr. Pszczelarz co tydzień wydaje 20 €D na mleko (10 litrów),
zaś Hodowca kupuje litr miodu także za 20 €D.

Co bank centralny robi z gospodarką

Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia pojawia się państwo. Siłą aparatu
przymusu ustala, iż odtąd jedynym prawnym środkiem płatniczym na Łące są
papierowe eurodukaty emitowane wyłącznie przez Łąkowy Bank Centralny
(zwany dalej ŁBC). Każdy obywatel Łąki zobowiązany jest wymienić złote
monety na banknoty mające „pełne pokrycie” w kruszcu. W obiegu wciąż
funkcjonuje więc sto eurodukatów ale tylko w postaci papierowej.

Jednak pewnego dnia Prezes ŁBC wychodzi z propozycją, iż pożyczy
Właścicielowi łąki sto eurodukatów pod zastaw jego nieruchomości.
Ponieważ w ramach „walki z kryzysem” oprocentowanie wynosi tylko 1%
rocznie, Właściciel łąki długo się nie namyśla i przyjmuje ofertę ŁBC.
Ten dostarcza mu sto pachnących świeżą farbą drukarską eurodukatów i w
ramach zabezpieczenia zajmuje hipotekę łąki.

Właściciel łąki widząc spory zasób gotówki w portfelu (ma teraz 140 €D)
ulega namowom żony i dzieci i zamiast pół litra miodu i pięciu litrów
mleka chce kupić litr miodu i 10 litrów mleka. Tyle że Pszczelarz
wytwarza tylko dwa litry miodu tygodniowo, z czego pół litra przeznacza
na własne potrzeby. Zamówienie właściciela łąki może zostać zrealizowane
tylko kosztem ograniczenia własnej konsumpcji lub ograniczenia dostaw
do Hodowcy. Pszczelarz decyduje się na tą drugą opcję, do czego
przekonał go właściciel łąki, oferując cenę dwukrotnie wyższą niż
Hodowca. Stać go, ponieważ właśnie wziął tani kredyt.

Teraz przed trudnym wyborem stanął Hodowca, który musi albo zrezygnować z
miodu, albo zwiększyć własne dochody. Ponieważ bardzo lubi miód,
wybiera drugą opcję. Wykorzystuje więc fakt, że oszczędny dotąd
Właściciel nagle zaczął szastać gotówką i chce kupić dwa razy więcej
mleka. Hodowca żąda więc ceny dwukrotnie wyższej – czyli 4 €D/l.
Uzyskuje w ten sposób 40 €D, za które może kupić tylko jeden litr miodu.
Dzięki większym dochodom Pszczelarza stać teraz na zakup takiej samej
ilości mleka, ale już po dwukrotnie wyższej cenie.

W kolejnym tygodniu Właściciel orientuje się, że jego cotygodniowe
wydatki wzrosły do 80 €D, przy dochodach wynoszących zaledwie 20 €D.
Właściciel uświadamia rodzinie, że dalsze życie ponad stan skończy się
bankructwem i przejęciem łąki przez ŁBC. Zarządza więc koniec rozpasanej
konsumpcji i powrót do poprzednich ilości nabywanych dóbr. Wydatki
Właściciela wciąż dwukrotnie przekraczają jego dochody. Właściciel
widzi, że jego dzierżawcy dobrze prosperują, a jemu nie starcza na mleko
i miód dla dzieci. Decyduje się więc podnieść czynsz z 10 €D do 20 €D
tygodniowo. Pszczelarz i Hodowca mogą oczywiście odrzucić tą ofertę, ale
wówczas nie mieliby gdzie prowadzić działalności, dzięki której
zarabiają na życie. A ponieważ dzięki wyższym cenom mleka i miodu
dysponują nadwyżką gotówki, to godzą się na propozycję Właściciela.

W ten sposób nasza łąkowa gospodarka wróciła do poziomu równowagi. Tyle
że poprzedniemu poziomowi produkcji towarzyszą dwukrotnie wyższe ceny. W
ciągu niespełna miesiąca istnienia Łąkowy Bank Centralny podwoił ilość
pieniądza w obiegu i doprowadził do inflacji w skali 100%. Choć
Pszczelarz, Hodowca i Właściciel nadal konsumują tyle samo mleka i miodu
co wcześniej, to ten ostatni obciążony jest długiem w wysokości 100
eurodukatów i odsetkami w kwocie 1 €D rocznie. Saldo gotówkowe
Właściciela wynosi teraz 80 €D (a więc dwa razy więcej niż na początku),
ale równocześnie jego dług wynosi 100 €D. Z powodu zwiększonej
jednorazowo konsumpcji majątek netto Właściciela stopniał więc o 20 €D.
Zwiększyły się za to salda gotówkowe Pszczelarza i Hodowcy, lecz siła
nabywcza ich oszczędności pozostała taka sama. Zadowolony może być tylko
ŁBC, który po roku wzbogaci się o jednego eurodukata lub przejmie łąkę
Właściciela.

Ten ostatni, aby uniknąć utraty nieruchomości, będzie musiał ograniczyć
konsumpcję, co doprowadzi do spadku dochodów Pszczelarza i Hodowcy i
wywoła nagły spadek cen w łąkowej gospodarce. Aby nie dopuścić do
deflacji Łąkowy Bank Centralny znów „zastymuluje” gospodarkę tanim
kredytem, wywołując kolejny cyklu ekspansji i załamania.

Tak to działa w skali makro

Takie same procesy zachodzą w realnych gospodarkach współczesnego
świata. Banki centralne arbitralnie kształtują stopy procentowe (czyli
cenę pieniądza) a czasem wręcz bezpośrednio zwiększają ilość pieniądza
funkcjonującą w gospodarce. To właśnie coraz większa podaż wirtualnego
(już nawet nie papierowego) pieniądza prowadzi do coraz wyższych cen
towarów i usług. Zwiększenie ilości pieniądza przy stałej ilości
realnych dóbr zgodnie z prawem popytu i podaży prowadzi do wzrostu cen
tych drugich. W naszym przykładzie na początku sto eurodukatów było
warte pięć litrów miodu. Wzrost podaży pieniądza doprowadził do
podwojenia cen miodu i sytuacji, gdy za 100 €D można nabyć jedynie 2,5
litra miodu. Wartość eurodukata spadła więc o połowę.

W Polsce za inflację i wzrost cen odpowiedzialny jest Narodowy Bank
Polski, który poprzez decyzje podejmowane przez Radę Polityki Pieniężnej
pośrednio kształtuje ilość dostępnego pieniądza. Obecnie polskiej
waluty przybywa w tempie 10% rocznie. W tym samym czasie gospodarka
rozwija się w tempie niższym niż 5% rocznie. Różnica pomiędzy tymi
wartościami jest faktyczną miarą inflacji, rozumianej jako proces spadku
siły nabywczej pieniądza. Rosnące ceny są tylko odzwierciedleniem skali
procesów inflacyjnych i nie stanowią inflacji samej w sobie. To nie
rosnące ceny napędzają inflację, tylko inflacja napędza wzrost cen.

Według najnowszych danych NBP w marcu 2011 roku w polskiej gospodarce
funkcjonowało 768,9 miliardów złotych. To suma całej gotówki w obiegu i
depozytów złożonych w bankach (tzw. agregat M2). Od roku 2000 ilość
pieniądza w Polsce zwiększyła się 2,6-krotnie, co oznacza wzrost o
blisko 470 miliardów złotych. W tym samym czasie realny produkt krajowy
brutto zwiększył się niespełna 1,5-krotnie. Jeśli wierzyć statystykom
GUS i NBP, to w ciągu dekady ceny wzrosły średnio o 75%. Złotówka z roku
2000 ma obecnie siłę nabywczą równą 57 groszom.

Jeżeli nawet Radzie Polityki Pieniężnej uda się sprowadzić wskaźnik CPI
(mierzący wzrost cen dóbr konsumpcyjnych) do ustawowego celu 2,5% i
utrzymać go na tym poziomie przez następną dekadę, to i tak wartość
polskiego pieniądza spadnie dramatycznie. Przez 10 lat ceny wzrosną o
28%, a siła nabywcza każdej złotówki zmniejszy się do 78 groszy. Koszyk
dóbr, na który 10 lat temu wydawaliśmy 100 złotych, w roku 2020 będziemy
nas kosztował 223,83 złote.

Źródło: Krzysztof Kolany Analityk Bankier.pl k.kolany@bankier.pl



Źródło: Krótka historia o łące, inflacji i banku centralnym


Podobne wiadomosci:

  • Michelsbaude: Historia nieistniejącej izerskiej gospody
  • Michelsbaude: Historia nieistniejącej izerskiej gospody
  • Rafa koralowa w Kielcach, czyli tajemnicza historia świętokrzyskiego
  • Skomentuj:

    You must be logged in to post a comment.

    skanowanie Lublin kopiowanie skanowanie lublin hempla lublin wydruki lublin centrum skanowanie dokumentacji lublin wielki format w lublinie skanowanie lublin skanowanie dokumentów lublin