Kowalówka / Schmiedelsberg (888 m)
„Wygląda więc na to, że (…) istnieje od dawna bliska więź pomiędzy sztuką kowalską, wiedzą tajemną (szamanizmem, magią, uzdrawianiem itd.) i sztuką pieśni, tańca i poezji. Te pokrewne techniki są (…) przekazywane w atmosferze nasyconej sacrum i tajemnicą, z udziałem inicjacji, specyficznych rytuałów i „tajemnic zawodu”.
[Mircea Eliade, Kowale i alchemicy, Fundacja Aletheia, Warszawa 1993, s. 95]
„Związek między zawodem kowala a śpiewem jest jasno wyrażony w słownictwie semickim: q – y – n, „kuć, być kowalem”, spokrewnione jest z hebrajskimi, syryjskimi i etiopskimi wyrazami oznaczającymi czynność „śpiewania, intonowania żałobnych lamentacji”. (…) Staroskandynawskie lotha-smithr, „piosenka-kowal” i reńskie słowo „reimschmied” (…) jeszcze wyraźniej podkreślają głębokie więzy między zawodem kowala a sztuką poety i muzykanta”.
[ibid., s. 94]
„Pod względem znaczenia rzemiosło kowala idzie bezpośrednio za powołaniem szamana. „Kowale i szamani są z tego samego gniazda”, mówi jakuckie przysłowie. „Żona szamana godna jest szacunku, żona kowala godna jest czci”, mówi inne przysłowie. Kowale mają moc uzdrawiania, a nawet przepowiadania przyszłości”.
[M. Eliade, Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy, PWN, Warszawa 1994, s. 464]
„Możemy odszyfrowywać tutaj pewne ślady mitologii homo faber, odgadywać magiczną aurę wytworzonego narzędzia, niezwykły prestiż rzemieślnika i robotnika, a w epoce metali przede wszystkim kowala. (…) W tych wszystkich mitach o Kowalach pomagających „najwyższym” bogom w walce o władzę ujawnia się niezwykła waga, jaką przywiązywano do pracy przy wyrobie narzędzi. Bardzo długo zachowuje ona magiczny albo wręcz boski charakter, bo wszelka „kreacja”, „konstrukcja” może być tylko nadludzkim dziełem”.
[M. Eliade, Kowale i alchemicy, op. cit., s. 96]
„”Władza nad ogniem”, a zwłaszcza magia metali, przysporzyły kowalom wszędzie reputacji groźnych czarowników, stąd ambiwalentna wobec nich postawa: są zarazem lekceważeni i czczeni. To antytetyczne zachowanie spotkamy przede wszystkim w Afryce; w wielu plemionach kowal jest hańbiony, uważany za pariasa, a nawet można go bezkarnie zabić; w innych plemionach, wprost przeciwnie, kowal jest szanowany, utożsamiany ze znachorem, a nawet zostaje przywódcą politycznym”.
[M. Eliade, Szamanizm i..., op. cit., s. 466]
„W niektórych przypadkach jesteśmy nawet świadkami symbiozy między kowalami i szamanami czy znachorami. Obecność kowali w stowarzyszeniach opartych na inicjacji (Männerbünde) poświadczona została u starożytnych Germanów i u Japończyków”.
[M. Eliade, Szamanizm i..., op. cit., s. 467]
„Inicjacyjna rola kowala-wytapiacza i kowala podkuwającego konie wyraźnie przetrwała w późniejszym i o wiele bardziej złożonym stadium kultury. Podkuwający konie ma udział z jednej strony w autorytecie kowala, z drugiej zaś w symbolice krystalizującej się wokół konia. (…) Koń i jeździec zajmowali znaczące miejsce w ideologiach i rytuałach „stowarzyszeń mężczyzn” (Männerbünde), i tam właśnie spotykamy postać kowala zajmującego się podkuwaniem koni: koń-widmo przybywał do jego warsztatu, czasem z Odynem, a czasem z dziką gromadą (Wilde Heer), żeby dać się podkuć”.
[M. Eliade, Kowale i ..., op. cit., s. 100]
„W niektórych regionach Niemiec i Skandynawii mistrz podkuwający konie uczestniczył jeszcze niedawno w scenariuszach inicjacyjnych typu Männerbünd. W Steiermark podkuwa on „rumaka” (to znaczy figurę konia) „zabijając” go, by następnie go „wskrzesić”. W Skandynawii i na północy Niemiec podkucie konia jest inicjacyjnym rytuałem wejścia do tajnych stowarzyszeń mężczyzn, ale także rytuałem ślubnym. (…) odprawiany przy okazji ślubów rytuał kucia, śmierci i wskrzeszenia „konia” (z jeźdźcem albo bez niego) symbolizuje odejście młodego człowieka z grupy kawalerów i wejście do klasy żonatych mężczyzn”.
[Ibid., s. 100]
„Kowal i mistrz kujący konie odgrywają podobną rolę w rytuałach męskich stowarzyszeń w Japonii. Bóg Kowal nazywa się ame no ma-hitotsu no kami, „jednookie bóstwo Niebios”. W mitologii japońskiej występuje pewna liczba jednookich i jednonogich bóstw nieodłącznie związanych z Männerbünde: są to bogowie pioruna i gór, albo ludożercze demony (…). Otóż Odyn też często przedstawiany był jako jednooki albo ledwo widzący starzec, a czasem wręcz robiono z niego ślepca (…). Również koń-zjawa przybywający do warsztatu kowala był jednooki. Mamy tu do czynienia ze złożonym wątkiem mityczno-rytualnym, którego nie jesteśmy tu w stanie dokładnie przeanalizować”.
[Ibid., s. 100-101]
„Dla nas ważny jest tu pewien scenariusz Männerbünde, gdzie kalectwo poszczególnych osób (jednooki, jednonogi itp.) przypominać ma prawdopodobnie okaleczenia inicjacyjne lub też opisuje wygląd mistrzów inicjacji (postacie niewielkiego wzrostu, karły itp.). Bóstwa naznaczone kalectwem kojarzone były z „obcymi”, „ludźmi gór”, „podziemnymi karłami”, to znaczy z niezwykłymi, otoczonymi tajemnicą ludami górskimi , zwykle groźnymi metalurgami”.
[Ibid., s. 101]
„W nordyckiej mitologii karły uważane są za doskonałych kowali; podobną opinią cieszą się też niektóre wróżki. Również gdzie indziej napotkać można opowieści o żyjącym w głębinach ziemi plemieniu ludzi małego wzrostu, oddających się całkowicie robocie metalurgicznej. Dla Dogonów pierwszymi mitycznymi mieszkańcami regionu byli Negrillos, którzy zniknęli już pod ziemią. Jeszcze dziś usłyszeć można huk młotów tych niezmordowanych kowali”.
[Ibid., s. 101]
„Różnorodność czasu oraz jego zróżnicowania na „czas świecki” i „święty” prowadzą do wykrojenia poszczególnych „wycinków” czasu w ciągłości trwania świeckiego, by mógł się tam zmieścić czas święty, a ponadto prowadzą do tego, że owe wycinki czasu świętego zachowują między sobą łączność, a nawet – można by powiedzieć – stanowią pewną całość”.
[M. Eliade, Traktat o historii religii, Opus, Łódź 1993, s. 376]
„Problem, który mamy obecnie rozważać, jest jednym z najtrudniejszych zagadnień fenomenologii religii. Trudność polega nie tylko na różnicy strukturalnej, jaka istnieje między czasem religijno-magicznym a czasem świeckim, ale ponadto tkwi w tym, że samo odczucie (doświadczenie) czasu jako takiego u ludów pierwotnych nie pokrywa się z odczuciem czasu współczesnego człowieka (…)”.
[Ibid., s. 373]
„Najbardziej archaiczne „miejsca święte”, jakie znamy, stanowią, jak to dobrze zauważył Przyłuski (…), jakiś mikrokosmos: krajobraz składający się ze skał, wód i drzew”.
[Ibid., s. 263]
„Każda bez różnicy kratofania i każda hierofania przemieniają miejsce, w którym się rozwijają; miejsce to, dotychczas świeckie, staje się miejscem sakralnym. (…) Cała okolica jest w ten sposób ożywiona, a najmniejsze szczegóły posiadają jakieś znaczenie; przyroda jest tu przesiąknięta ludzką historią. (…) Ściślej należałoby powiedzieć, że przyroda pod wpływem kratofanii i hierofanii ulega przekształceniu, po którym staje się nabrzmiała mitami”.
[Ibid., s. 354]
„Twardość, szorstkość i trwałość materii stanowią w religijnej świadomości pierwotnego człowieka hierofanię. Nie ma nic bardziej bezpośredniego i samodzielnego, nic szlachetniejszego ani straszniejszego od majestatycznej skały okazującej pełnią swej siły, czy od bloku granitowego, który wznosi się zuchwale ku niebu”.
[Ibid., s. 212]
„W każdej tradycji omfalos jest kamieniem poświęconym obecnością nadludzką lub jakąś symboliką.(…) Kamienie kultowe są znakami i zawsze wyrażają rzeczywistość transcendentną. Począwszy od elementarnej hierofanii, wyobrażanej przez niektóre kamienie i głazy, których trwałość, twardość i majestat wprawia w podziw umysł ludzki, aż po symbolikę omfaliczną i meteoryczną, kamienie kultowe nieustannie oznaczają coś, co przekracza los człowieka”.
[Ibid., s. 228]
„Nie potrafimy powiedzieć, czy ludzie kiedykolwiek czcili kamienie jako kamienie. W każdym razie kult człowieka pierwotnego odnosi się zawsze do czegoś, co kamień wciela i wyraża. Skała, kamyk są przedmiotem czci pełnej szacunku, ponieważ coś przedstawiają i naśladują, ponieważ skądś pochodzą. Zawdzięczają one swą wartość sakralną jedynie temu czemuś, temu skądś, lecz nigdy własnemu istnieniu. Ludzie czcili kamienie tylko o tyle, o ile przedstawiały one coś innego niż to, czym są”.
[Ibid., s. 212]
„Około 1880 r., niedaleko Carnac, ludzie żonaci od kilku lat i nie mający potomstwa przychodzili podczas pełni księżyca na miejsce, gdzie stał menhir, rozbierali się tam, a żony zaczynały biegać wokół głazy uciekając przed pościgiem mężów, podczas gdy rodzina pilnowała w pobliżu, by odpędzić niewtajemniczonych”.
[Ibid., s. 218]
„Jest bardzo prawdopodobne, że dawniej takie praktyki odbywały się znacznie częściej. Można przytoczyć wiele zakazów wydanych w średniowieczu przez kler i królów, które dotyczyły kultu kamieni, a zwłaszcza wytrysku nasienia przed kamieniami”.
[Ibid.]
„Szamani, tak jak umarli, muszą w trakcie swej podróży do Piekieł przejść przez most. Podobnie jak śmierć, ekstaza implikuje „przemianę”, którą mit wyraża plastycznie jako niebezpieczne przejście”.
[M. Eliade, Szamanizm i..., op. cit., s. 476]
„W istocie symbolizm „ciasnej bramy” i „niebezpiecznego mostu” związany jest z symbolizmem tego, co nazwaliśmy „paradoksalnym przejściem”, albowiem okazuje się ono niekiedy niemożnością lub sytuacją bez wyjścia. Jak pamiętamy, kandydaci na szamanów i bohaterowie niektórych mitów znajdują się niekiedy w sytuacji na pozór beznadziejnej: muszą dotrzeć tam, „gdzie noc spotyka się z dniem” lub odnaleźć drzwi w murze, przejść między dwoma kamieniami młyńskimi będącymi w nieustannym ruchu, między dwoma zderzającymi się co chwila skałami czy też między szczękami potwora itp”.
[Ibid., s. 479]
„”Wąski” lub „niebezpieczne” przejście to obiegowy motyw tak mitologii pogrzebowych, jak też mitologii inicjacyjnych (…). jeśli zmarły jest „lekki”, wówczas udaje mu się przejść, jeżeli jednak jest ciężki, pada i staje się ofiarą demonów. „Lekkość” lub „szybkość” – jak w mitach, w których chodzi o „bardzo szybkie” przejście między szczękami potwora – to symboliczne określenie „inteligencji”, „mądrości”, „transcendencji”, wreszcie inicjacji”.
[Ibid., s. 478]
„19 = 1″ Odrodzenie, realizacja (…). W poprzednim wcieleniu osoba ta najprawdopodobniej nadużywała władzy, była egoistyczna, zarozumiała i wykorzystywała innych, by wyróżnić samą siebie. Trud obecnej inkarnacji będzie polegał na dążeniu do wewnętrznego wzbogacenia się i poznania samego siebie, by następnie dzielić się tą wiedzą z innymi, okazując im miłość, hojność i szacunek”.
[Natasza Czarmińska, Liczby losu a wolność wewnętrzna, Ravi, Łódź 2000)
"NIEZGŁĘBIONOŚĆ jest wieczystem Niczem, czyni atoli wieczysty początek, jako poszukiwanie. Nic tedy jest poszukiwaniem Czegoś; i nie iżby to Nic dawało coś, lecz poszukiwanie samo jest daniną tego, co również jest niczem, jedno pożądającem szukaniem. I ten jest wieczysty zaczyn Magji, która w sobie czyni, gdy niemasz nic. Czyni ona z niczego coś, i to jedynie w sobie samej; i to również szukanie jest niczem, jedno Wolą. Nie ma ona nic i nie masz nic, coby jej coś dawało; i nie ma również miejsca, gdzie by się znajdowała lub gdzieby spoczęła".
[http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/aurea_catena_gnosis/boehme/boehme_mysterium_ziemskie_i_niebieskie.htm]
Źródło: Kowalówka / Schmiedelsberg (888 m)