Karolina Matyjaszkowicz: "Czarty Polskie"
Dzięki uprzejmości artystki, Karoliny Matyjaszkowicz, mamy przyjemność i zaszczyt zaprezentować jej fascynujące prace z cyklu „Czarty polskie”…
Artystka zgodziła się odpowiedzieć na kilka naszych pytań:
Jak doszłaś do studiowania w Łodzi?
Szłam przez kilka ulic z liceum plastycznego w Łodzi, zajęło mi to dwa lata, ale jakoś udało się trafić
Jaka sztuka/artyści cię inspirują?
W każdym przejawie twórczości potrafię dostrzec coś motywującego i inspirującego. Sam akt twórczy już jest bardzo istotny. Ważna jest magia dzieła, nastrój jaki wokół siebie roztacza. Cenię prace, które w jakiś sposób ukazują wspólny mianownik między mną a jego twórcą, ale równie mocno cenię sobie te dzieła, których twórcy zaskakują mnie, pokazują coś, co jest dla mnie nowe. Takie prace potrafią być niezłym bodźcem do działania. Jest masę malarzy, których cenię, fascynuje mnie fenomen Grupy Janowskiej i w ogóle prymitywisto-okultyści. W ostatnim czasie zauroczyło mnie malarstwo Małgorzaty Wielek-Mandreli. Bardzo istotna jest dla mnie muzyka. Ona potrafi dawać nieskończoną ilość inspiracji i pchać do działania. Bardzo lubię neofolk np. Current 93, cenię industrial i takie zespoły jak choćby: Coil, Psychic TV, czy Einsturzende Neubauten. Bardzo lubię ambient, muzykę elektroniczną, krautrock, oj jest tego całe mnóstwo. To dla mnie temat rzeka. Sama ostatnio zabrałam się za nagrywanie.
Skąd pomysł „Czartów”…?
Nie mogłoby ich nie być! Od najmłodszych lat kochałam wszelkie bajki, baśnie, czy legendy o przeróżnych nadprzyrodzonych stworach i mocach. Moją najukochańszą książką z dzieciństwa była „Uśmiechnij się bajko” Ireny Kwintowej. Są to mazurskie i warmińskie bajki, których bohaterem jest Kłobuk. Kłobuki to takie licha, które żyją w lasach i kniejach. Trzeba dodać, że są bardzo psotliwe. No i oczywiście dwie sztandarowe sztuki teatru telewizji, również miały swój ogromny wkład w moje „Czarty”: „Igraszki z diabłem” w reżyserii Tadeusza Lisa, oraz „Zapomniany diabeł” tego samego reżysera. Czarty to nieodzowna część naszego polskiego folkloru. Dlatego, swoimi obrazami chciałam mieć skromny, malutki wkład w to, by pamięć o naszej rodzimej kulturze ludowej, przetrwała jak najdłużej. Niektóre z tych Czartów mają dłuższą historię, niż się to wydaje. Ich pochodzenie ma początek w mitologii słowiańskiej (swoją drogą od lat zastanawiam się dlaczego nie uczą naszej rodzimej mitologii w szkołach, przecież jest taka bogata i niezwykła). Gorąco polecam książki „Stworze i Zdusze” Czesława Białczyńskiego oraz „Wielką Księgę Demonów polskich” Państwa Podgórskich.
Czy miałaś doświadczenia psychodeliczne?
No jasne! I mam za każdym razem, jak słucham swoich ulubionych kapel, Legendary Pink Dots oraz Pink Floyd. Samo słowo pink wywołuje we mnie stany z lekka psychodeliczne.
Kto jest twoim mistrzem?
Raczej nie mam takowego. Ale gdybym miała, to byłby ktoś pomiędzy Tomaszem Beksińskim, Fridą Kahlo, Davidem Bowie i Tadeuszem Łomnickim.
Jak określiłabyś swój związek z naturą?
Swój związek z naturą określam jako ścisły i nierozerwalny.
Ostatnio przeczytana książka?
Jestem w trakcie czytania „Poniedziałek zaczyna się w sobotę” braci Strugackich. A przed Strugackimi „Inne światy” Artura Machena.
Bardzo dziękujemy za rozmowę!
Źródło: Karolina Matyjaszkowicz: "Czarty Polskie"