Co byśmy zrobili bez pszczół?

 Skopiowano dla dobra pszczelarstwa ze strony www.miastons.pl

Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni ziemi, to człowiekowi pozostaną już najwyżej cztery lata życia. Nie będzie pszczół, to nie będzie zapylania, nie będzie zapylania – nie będzie roślin, nie będzie roślin, to nie będzie zwierząt – mówił już kilkadziesiąt lat temu Albert Einstein (teraz już w usta Einsteina wkłada się coraz więcej słów dotyczących pszczół… równie dobrze można przytaczać cytat pana Kazika z Mościsk, który powiedział, że jak zabraknie powietrza, to wszyscy ludzie padną jak muchy w ciągu kilku minut) . Teraz, w dobie masowego użycia środków ochrony roślin słowa te nabierają nowego znaczenia. Sądeccy pszczelarze, w tym „Bartnik Sądecki” włączyli się aktywnie do walki o zachowanie tych owadów.

bartnik

Podczas spotkania podsumowującego tegoroczny sezon pszczelarski zorganizowanego w gospodarstwie pasiecznym w Stróżach dyskutowano nie tylko o rzeczach oczywistych, czyli o zbawiennym działaniu miodu, ale i o rzeczach, o których jeszcze nie mówi się w Polsce zbyt głośno. Mowa o masowym wymieraniu całych pszczelich rodzin. – Można przejechać całe Niemcy wrzesz i wzdłuż bez włączania wycieraczek na szybach i reflektorach – ostrzegał rzecznik prasowy „Bartnika Sądeckiego” Leszek Horwat. Podobna sytuacja jest we Włoszech, Francji, w Stanach Zjednoczonych, a nawet po drugiej stronie globu, czyli w Chinach. W jeden z chińskich dzielnic, słynącej z uprawy gruszek, rolę pszczół musieli przejąć ludzie, którzy ręcznie pędzlują kwiatostan, by zapylić roślinę. Sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów dowodzi, że obok pszczół giną też pozostałe owady. Szkopuł w tym, że to również dowód na narastający konflikt interesów między rolnikami nastawionymi na masową uprawę roślin przy użyciu wszelkich możliwych środków, zdrowych i niezdrowych, a pszczelarzami świadomymi związku między owadami a pozostałym światem organicznym. Z kolei za rolnikami stoją ogromne koncerny produkujące środki ochrony roślin. Pestycydy to przy nich zaledwie straszaki. By uświadomić wszystkim rangę zagrożenia dzień 15 października ogłoszono Międzynarodowym Dniem Protestu Pszczelarzy przeciwko używaniu neonikotynoidów. Z kolei we Włoszech już od dłuższego czasu trwa protest głodowy grupy pszczelarzy, którzy z dnia na dzień stracili swoje pasieki.

W białych rękawiczkach
Jan Kasztelan z Tylicza już od dwóch lat działa aktywnie w zespole utworzonym przy Ministerstwie Rolnictwa, a mającym na celu wypracowanie ochrony owadów przed wpływami substancji chemicznych używanych przy masowej uprawie zbóż i roślin pastewnych. Jak sam podkreśla, przyczynkiem do podjęcia prac, które polegają między innymi na monitorowaniu doniesień prasowych i publikacji prasowych z całego świata,  był skandal do którego doszło w Stanach Zjednoczonych. Po masowym wymarciu tysięcy rodzin pszczelich wyszło na jaw, że środki  koncernu Bajer, używane przez tamtejszych rolników zostały dopuszczone do sprzedaży bez podstawowych analiz i badań ich wpływu na środowisko. – Pomyślałem sobie, że skoro w Stanach takich badań nie przeprowadzono, to tym bardziej nie wykonano ich w Polsce – wyjaśnia Kasztelan. Po czasie okazało się, że może mieć rację – Ministerstwo mimo wielokrotnych wniosków i apeli odmówiło mu wglądu do dokumentacji dopuszczeniowej. Sprawa trafiła do sądu.
Rzeczą najtrudniejszą do udokumentowania i udowodnienia jest bezpośredni związek między kontaktem pszczoły z tak zwanymi neonikotynoidami a jej zgonem. Metabolizm pszczoły jest tak wydajny, że już w ciągu pół godziny trucizna zostaje wydalona z jej organizmu. Dlatego pszczelarze są uczulani, by do laboratoriów wieźć owady jeszcze żywe, natychmiast po stwierdzeniu zachowania odbiegającego od normy. Kasztelan rzecz nazywa po imieniu: – Pszczoła zachowuje się po prostu jak ktoś odurzony narkotykami. Janusz Kasztelewicz, właściciel Bartnika całą sytuacje podsumowuje krótko: – Mam wrażenie, że pędzimy w pociągu, w którym nie ma hamulców.
Coś optymistycznego
Mimo problemów z którymi borykają się pszczelarze, ciągle jest jeszcze miejsce na wiadomości optymistyczne. Pierwsza – miód nadal jest jest niekłamanym liderem wśród produktów gwarantujących nam zdrowie i dobre samopoczucie. Produkty pszczele zaczynają zastępować farmaceutyki w najróżniejszych dziedzinach medycyny. Polska może się poszczycić prekursorem stosowania miodu w leczeniu bezpłodności. Mowa o doktorze Arkadiuszu Karpińskim, apiterapeucie z Warszawy. – Gdybyśmy w pełni skorzystali z dobrodziejstw płynących z miodu, to padłyby firmy farmaceutyczne – odnotowuje z satysfakcją Kasztelewicz. A że miód nie tylko leczy, ale i smakuje, Kasztelewicz z równie dużą satysfakcją wspomina o sukcesach swoich produktów na zagranicznych arenach. Jeden z miodów pitnych produkowanych w jego gospodarstwie zdobył srebrny medal na tegorocznych Targach „ApiExpo” w Argentynie.
Przy okazji podajemy przepis na kąpiel miodową, która według pszczelarzy lepiej obroni nas przed jesiennym przeziębieniem niż jakikolwiek farmaceutyk. Wystarczy do wanny pełnej ciepłej wody wlać słoik miodu. Wymieszać starannie. W tak przygotowanej wodzie należy zanurzyć się aż po uszy i poleżeć do czasu aż zrobi się chłodna.
Ewa Stachura Fot.: Krzysztof Stachura
   pszczoły  
     
      sądecki bartnik



Źródło: Co byśmy zrobili bez pszczół?


Podobne wiadomosci:

  • Masowe wymieranie pszczół. W Polsce co sekundę ginie 105 pszczół
  • Co byśmy zrobili bez pszczół?
  • Czy nieruchomości będą dalej tanieć?
  • Skomentuj:

    You must be logged in to post a comment.

    skanowanie Lublin drukowanie serwis ekspresów serwis SAECO Lublin w Lublinie wydruki lublin centrum tanie formaty lublin wielkoformatowe format skanowanie lublin