Miód od benedyktynów jest "dobry", a inspektorzy IJHARS popełnili drobne uchybienie…
Mnisi przekonują, że już teraz są z konsumentami szczerzy. – Nazwa „Produkty benedyktyńskie” oznacza, że są one robione według naszych procedur, nie przez zakonników. Na każdym produkcie jest informacja, gdzie produkt został zrobiony. My nadzorujemy jego jakość. Liczą się najlepsze składniki, a nie to, czy zostały wymieszane przez maszynę, czy ręcznie – wyjaśnia o. Sawicki.
Mimo to na stronie sklepu internetowego Benedicite.pl czytamy: „Już od wieków bracia benedyktyni zajmowali się bartnictwem. Przy klasztorach zawsze istniały pasieki, a miód z nich pozyskiwany często gościł na klasztornych stołach. Tę tradycję bracia kultywują do dziś, choć sami już nie zajmują się bartnictwem, ale czynnie uczestniczą w pozyskiwaniu miodu w zaprzyjaźnionych pasiekach”.
- Ta informacja wynika stąd, że przy jednym z klasztorów bracia faktycznie mieli pasiekę i stamtąd pozyskiwali miód, ale będziemy jeszcze czyścić stronę z takich opisów, by nie naruszać przepisów – mówi opat.
Miód, choć wcale nie pochodzi z przyklasztornej pasieki, kosztuje niemało. Za słoik lipowego benedyktyni życzą sobie 22 zł (w sklepie Pszczelarz przy pl. Szczepańskim za miód lipowy chcą 15 zł).
- Kosztuje cała procedura. Substraty są dokładnie dobierane, a końcowy produkt testuje komisja zakonna. Ręczymy za jego jakość – wyjaśnia o. Sawicki.
Źródło: Miód od benedyktynów jest "dobry", a inspektorzy IJHARS popełnili drobne uchybienie…